Rok później
Śniłem o drinkach z palemką, słonecznej plaży i basenie
gorących modelek, kiedy usłyszałem płacz. Jęknąłem przecierając zaspaną twarz i
tylko delikatnie szturchnąłem śpiącą obok mnie Charlie, mruknęła jedynie, że to
moja kolej, więc z jękiem wstałem z łóżka i na oślep ruszyłem do pokoju Vivian.
Gdzie po drodze uderzyłem się w stopę na co zakląłem. Jeszcze wczoraj nie było
tu żadnego kosza. Ostatnio zresztą Charlie znosiła wiele rzeczy i stawiała je
gdzieś po kątach. Zapaliłem lampkę nocną w pokoju i delikatnie uśmiechnąłem do
Vivian, która zaczęła zanosić się większym płaczem. Od razu wiedziałem, że ma pełną
pieluchę i starałem się szybko ją przebrać, choć nie było to łatwe, zwłaszcza
jak jest się zaspanym. Uśmiechałem się do niej i delikatnie łaskotałem po
brzuszku na co się zaczęła cicho śmiać. Wyrzuciłem pieluchę do kosza i powoli
zakładałem jej świeże śpioszki mrucząc, dlaczego nie może wytrzymać jak dorosły
do rana. Była czwarta nad ranem i miałem nadzieję, że szybko zaśnie. Ja
planowałem wrócić do łóżka i po prostu zasnąć do momentu, aż budzik nie
zadzwoni. Wziąłem ją na ręce i delikatnie kołysałem na co zaciskała swoje
piąstki na mojej koszulce. Właściwie to zastanawiałem się czy nie zabrać jej do
naszego łóżka, ale o dziwo po chwili się we mnie wtuliła i zasnęła. Delikatnie
ją położyłem i praktycznie w podskokach wróciłem do sypialni. Wtuliłem się w
poduszkę i zaraz usłyszałem budzik na co jęknąłem głośno. Dzisiaj czekała mnie
ciężka batalia w sądzie, a kompletnie się nie wyspałem. Wyłączyłem budzik i po
prostu leżałem na łóżku patrząc w sufit. Starałem się wyciszysz, kiedy
zobaczyłem Charlie w sypialni.
- Zaparzyłam kawę, mocną kawę. – szepnęła podchodząc do
łóżka na co westchnąłem – Przepraszam za wczoraj.
- Następnym razem po prostu ostrzegaj wcześniej, że idąc na
imprezę z mamami chcesz tak zaszaleć. – westchnąłem – Rozumiem, że chcesz wyjść
wieczorem, i nie mam nic przeciwko temu. Jednak.. po prostu mam dziś ciężką
rozprawę, chciałem sobie przypomnieć ponownie mowę, przygotować się…
- Przepraszam. – szepnęła i po chwili siedziała na mnie
okrakiem – Może ci jakoś to wynagrodzę?- jej dłoń delikatnie wsunęła się pod
kołdrę na co tylko za nią złapałem
- Nie dzisiaj. Wezmę szybki prysznic i uciekam do
kancelarii. Przygotuje się po prostu dzisiaj rano. – westchnąłem na co opadła
zrezygnowana na moje kolana więc zdziwiony na nią spojrzałem
- Ostatnio robimy to tak rzadko. – mruknęła- Dziewczyny mają
dość udane życie erotyczne, a my? Coś się zmieniło?
- Nic się nie zmieniło.- dałem jej całusa – Ostatnio
skupiłem się na tej sprawie, to wszystko. Zresztą sama mówiłaś, że masz sporo
pracy. Nowy projekt, do tego Vivian chorowała. – zauważyłem na co pokiwała
głową – Przyznam szczerze, że czasem ten twój klub mamusiek mnie przeraża. I
naprawdę rozmawiacie tam o seksie?
- O wszystkim rozmawiamy. – zauważyła siadając obok –
Niektóre rady są przydatne, no i nie siedzę w domu. Miło jest z kimś
porozmawiać. Mamy zresztą nową dziewczynę, jest samotną matką i naprawdę ją
podziwiam. Wpadła z jakimś przypadkowym chłopakiem, najlepszy numerek i ma
dziecko. W sumie jak w naszym przypadku. – wzruszyła ramionami na co się
zaśmiałem wstając z łóżka – Masz jakieś dzisiaj wymagania co do obiadu?
Tylko pokiwałem głową, że nie i uciekłem do łazienki. Szybko
się wyszykowałem w świeży garnitur i jeszcze raz przejrzałem zawartość teczki.
Laptop i byłem gotowy. Dałem tylko całusa dziewczynom i pojechałem do
kancelarii. Dopiero tam miałem spokój, byłem jednym z pierwszych i w końcu
byłem pewny siebie. Pojechałem do sądu z resztą ekipy i od razu w oczy rzuciła
mi się znajoma twarz. Moi koledzy zaczęli zachowywać się jak na typowych
mężczyzn przystało i komentować wygląd pani prokurator, która tylko z uśmiechem
do mnie podeszła i od razu mnie przytuliła na co sam objąłem ją jedną ręką i
wtedy poczułem małą przeszkodę.
- Tak, wiem. – zaśmiała się – Z naszej paczki już wszyscy są
dorośli.
- Gratuluje. I mam nadzieję, że nie będziesz grała na zwłokę
i wykorzystywała swój stan aby z nami wygrać?
- Zobaczymy. – zaśmiała się – Jak tam córka?
- Daje nam w kość. – zauważyłem przecierając twarz na co się
zaśmiała i zauważyła, ze wyglądam jak zombie – Cóż, nocne wstawanie. Przygotuj
się do tego.
Usłyszeliśmy tylko, że nas wołają więc weszliśmy na salę.
Emily, studiowaliśmy razem i to ona oskarżała Jojo, która dostała wysoki wyrok.
Do tej pory w sumie nie powiedziałem Charlie o wszystkim, wie minimum i
chciałem, aby tak zostało. Zresztą wczoraj dostałem list od mamy Jojo, nie
chciałem go otworzyć, jednak dziś ciekawość wzięła górę. Przeprosiła mnie za to
co jej córka starała się zrobić. Westchnąłem jedynie i szybko wrzuciłem list do
szuflady. Jak co dzień wróciłem do domu, w którym moja córka o dziwo siedziała
sama w łóżeczku. Od razu z uśmiechem do niej podszedłem i wziąłem ją na ręce
podrzucając do góry by po chwili złożyć buziaka na jej pyzatym policzku. Zaraz
się zaśmiała i złapała za mój rozwiązany krawat. Tak wyglądał nasz codzienny
rytuał. Ze schodów akurat schodziła Charlie, więc jedynie się do niej
uśmiechnąłem i zaraz się ze mną przywitała, by po chwili westchnąć. No cóż,
Vivian ząbkowała i miała teraz manię wkładania wszystkiego do buzi i tak tez
zrobiła, w jej ustach znajdował się mój krawat.
- Jak sprawa? – przyjrzała mi się zabierając Vivian
- Wygrana. – uśmiechnąłem się – A jak u was dzisiaj?
- Vivian dzisiaj podrywała nowego kolegę w kawiarni. –
zauważyła na co zmrużyłem oczy – Zaczyna szybko jak tatuś. Ale idź się
przebierz, obiad będzie za niedługo.
Zrobiłem co mówiła, poszedłem na górę i wziąłem szybki
prysznic i przebrałem się od razu szykując rzeczy do prania. Z mokrymi włosami
miałem schodzić już ze schodów kiedy zauważyłem, że kosza o którego wczoraj
zahaczyłem już nie ma. Oczywiście zjedliśmy obiad, i moja żona mogła robić co
chciała, miała wieczór dla siebie a ja sam bawiłem z córką. Tak jak zawsze. Wieczory
należały do mnie, zwłaszcza, że Charlie spędzała z nią dnie, choć za niedługo
miało się to zmienić, zwłaszcza, że chciała wrócić do pracy na cały etat, a nie
jak do tej pory na pół. Przed snem siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy
bajkę, Vivian z butelką mleka a ja sam z wodą. Nie trzeba było długo czekać, aż
w końcu wdrapała się na moją klatkę piersiową i zaciskając piąstki na koszulce
zasnęła. Z delikatnym uśmiechem tak leżałem i delikatnie głaskałem ją po
główce. Zawsze tak zasypiała i musiałem przyznać, że kiedy nie było mnie w domu
to brakowało mi właśnie takich wieczorów i takich momentów. Zaraz widziałem uśmiechniętą Charlie, która
usiadła obok.
- Wiesz, że powinna spać u siebie w łóżku, a nie na twojej
klatce?
- Możliwe, ale jej ulubioną poduszką jest tatuś. –
uśmiechnąłem się – Zaraz ją zaniosę. – zauważyłem na co sama pogłaskała ją po
plecach – Spotkałem dziś Emily, pamiętasz ją z wesela?
- To ta co spała prawie z każdym w waszej paczce? –
zauważyła na co rzuciłem, że mnie ominęła – Pracuje z tobą?
- Wygrałem z nią. Jednak, wiesz, że jest w ciąży? Była
ostatnia. Więc chyba już wszyscy jesteśmy dorośli. – zaśmiałem się cicho na co
Vivian zamruczała pod nosem i lekko mnie uderzyła, więc się jej dokładnie
przyjrzałem – Charlie, może wyskoczymy gdzieś na weekend? Odpocząć.
- Sami? – wzięła Vivian na ręce na co od razu rzuciłem, że
wszyscy.
Widziałem tylko jej uśmiech i korzystając z okazji, że byłem
wolny poszedłem do toalety. Sam zresztą przygotowałem nam przekąski na wieczór,
choć Charlie przyszła do mnie z lampką wina. Zadowolona usiadła obok mnie, na
co sam przygarnąłem ją ramieniem. Chociaż na początku się obawiałem, że po
urodzeniu Vivian będzie wszystko inaczej. To jednak nasza córka była bardzo
grzeczna i pozwalała nam na chwilę dla siebie. Zresztą Charlie znalazła
koleżanki w Bath, i nie siedziała w domu, tylko czasem nieźle balowała z innym
mamuśkami. Przyjrzałem jej się i delikatnie pogłaskałem po ramieniu na co
zamruczała. W sumie przypomniało mi się co proponowała rano, dlatego zaraz
zjechałem dłonią za jej koszulkę. Jedynie się cicho zaśmiała i powiedziała, że
nie ma seksownej bielizny jak rano. Mruknąłem, że raczej nie będzie ona do niczego
potrzebna. W pokoju rozniósł się śmiech i zaraz leżałem na niej, dokładnie
przyglądając się jej twarzy. Delikatnie ją pocałowałem co odwzajemniła z cichym
pomrukiem. Pozbywaliśmy się swoich ciuchów i rzuciła jedynie, że powinniśmy
przenieść się na górę, gdzie mamy zabezpieczenie.
- Nieh, jeśli wpadniemy to spokojnie będę opiekować się
dwójka. Uwielbiam usypiać Vivian, wiec poradzę sobie.
- Jesteś w tym niezastąpiony. – szepnęła z uśmiechem na co
poczułem dumę – Naprawdę byś chciał drugie?
- Jeśli się pojawi, raczej będę mniej panikował. Zresztą mam
brata, fajnie się wychowywało na zabawach z nim. Choć czasem nieźle psociliśmy.
- Teraz też trochę będziemy psocić? - zaśmiała się
Mruknąłem, że raczej bardziej niż trochę.. ponownie w
salonie rozniósł się jej śmiech i przystąpiłem do działania. Nie kłamałem
mówiąc, że byłbym szczęśliwy z dwójką. Teraz za żadne skarby bym nie oddał
Vivian i tych wszystkich chwil z nią spędzonych. Uczyła mnie zdecydowanie
więcej niż jej mama, kiedy postanowiła dać mi szansę, w dniu wesela naszych
przyjaciół.
&&&
tadam... choć zakończenie w sumie jest takie nijakie, to już nie miałam weny, aby ciągnąć je dalej. Dlatego też zostawiam coś takiego. Historia o Seanie i Charlie zakończona... i serdecznie zapraszam na nowe... tym razem z siatkarzem w roli głównej... rozdział dodaje zresztą dzisiaj, ponieważ pora w końcu na upragniony URLOP :D
a tutaj link do historii Sebastiana Sole i Natali Bardem
http://el-amor-porteno.blogspot.com/
Zaskoczyło mnie zakończenie. Znaczy nie samo zakończenie, ale ogóle że już koniec :D Vivian pojawiła się na świecie i okazało się że Sean potrafi być idealnym tatusiem, bohaterem swojej małej księżniczki :) Nareszcie dojrzał i myśli jak typowa głowa rodziny. Pomiędzy nim, a Charlie wszystko jest w porządku, co jest nagrodą za wszystkie złe chwile. "Zbudowali" dom dla swojej małej pociechy, a teraz planują dla niej rodzeństwo. Nic, tylko się cieszyć :)
OdpowiedzUsuń