Moje ogłoszenie, aby
wynająć stolarnię jak na razie wisiało i nikt się nie zgłaszał, czego
kompletnie nie rozumiałam. Lokalizacja była dobra, budynek w dobrym stanie.
Nawet nie miałam wysokich opłat. A raczej tak mi się wydawało. Miałam dzisiaj
plan, aby trochę popracować, kiedy dostałam telefon od Sary, że jest w drodze
do Bath. Byłam tym bardzo zaskoczona i pojechałam po nią na dworzec. Jak tylko
ją zobaczyłam od razu wiedziałam, że się coś stało.
- Musiałam odpocząć. Moja teściowa mnie wkurza, a do tego
Tom ostatnio miał gdzieś dom. Dlatego korzystając z okazji, zostawiłam go z
dwójka dzieci w domu i przyjechałam do ciebie.
- Zostawiłaś malutkie dziecko z ojcem? – zdziwiona na nią
spojrzałam na co machnęła ręką
- Nie karmię piersią. I niech zobaczy jak to jest zajmować
się dwójką dzieci i jeszcze zadowolić jego mamusię. Naprawdę bardzo jestem
wdzięczna za to, że nam pomaga ale czasem przegina.
- Ona zawsze miała nierówno pod sufitem. – zaśmiałam się
łapiąc ją pod ramię – W sumie to przyda mi się babski dzień, jednak najpierw
musimy wstąpić do mojej firmy, muszę zabrać kilka rzeczy.
- Jestem za. Ale Sean nie miał dzisiaj jakichś planów?
- Jeśli nawet to raczej nie dotyczyły mnie. – westchnęłam –
Między nami jednak nie jest tak jakbym chciała.
Oczywiście utknęłyśmy w porannym korku, a w dodatku przez
całą drogę jej wszystko powiedziałam jak na spowiedzi i w zamian dostałam kilka
cennych rad, z których zamierzałam skorzystać. Oczywiście weszła ze mną do
mojej firmy, była w niej po raz pierwszy. Więc ona się rozglądała po wszystkim,
a ja sama poszłam na górę po kilka rzeczy. Schodziłam trzymając w dłoniach plik
dokumentów, kiedy usłyszałam jak Sara z kimś rozmawia. Myślałam już, że ma coś
nie po kolei w głowie, ale wtedy w oczy rzucił mi się wysoki mężczyzna, dobrze
zbudowany i co najważniejsze nieznajomy. Nie mogłam nic wydusić z siebie, kiedy
w końcu zobaczyła mnie moja przyjaciółka i z uśmiechem mi przedstawiła.
- Kochana, przedstawiam ci Johna, jest zainteresowany
wynajęciem tej stolarni.
- Rozumiem, że to pani jest właścicielką? – przyjrzał mi się
i poczułam się tak, jakby w tym momencie widział dokładnie co mam pod spodem!
Jeszcze nikt nie patrzył na mnie takim wzrokiem
- Tak, Charlie prowadzi firmę architektoniczną, która swoje
biura ma na górze. Zainteresowana jest wynajęciem tego o to lokalu. Parteru. –
powiedziała Sara i w tym momencie dziękowałam, ze mam ją przy sobie
- Cóż, muszę przyznać, że lokalizacja mi bardzo odpowiada.
Niedaleko mam mieszkanie i łatwiej będzie mi doglądać biznesu. A szukam czegoś
nowego, powoli się nie mieścimy w obecnej siedzibie. – podał mi wizytówkę, więc
od razu przeczytałam
- Tutaj tez nie ma dużego pola do popisu. Choć okolica jest
spokojna, przemysłowa nawet i nie będzie tez problemu jeśli chodzi o dostawy.
Tak jak mówiła moja przyjaciółka w grę wchodzi dół, choć możemy zagospodarować
również na górze jakiś pokój na biuro. Moja firma jest jednoosobowa, więc nie
potrzebuje dużego pomieszczenia.
- Dlaczego w takim razie posiada Pani stolarnie? – już
miałam powiedzieć prawdę, kiedy ubiegła mnie Sara
- Charlie uwielbia majsterkować, a kiedy trafiła jej się
taka okazja od razu kupiła. Więc to też jest jeden z warunków umowy, Charlie będzie mogła czasem pobawić się w
drewnie. – zauważyła z uśmiechem i nie rozumiałam w tym momencie o co chodzi
więc zdziwiona na nią spojrzałam
- Czy mógłbym się rozejrzeć? – tylko pokiwałam głową i kiedy
zostałyśmy same z Sara od razu wbiłam w
niej wzrok
- Co to miało być? Przecież to…
- Cicho bądź. Musisz mu wynająć, nie myślisz, że to idealna
partia? Wyobraź tylko sobie jak bierze cię na stole. – mruknęła na co ją
zdzieliłam w rękę – Ała!
- Dla twojej informacji mam męża.
- Który zrobił ci dziecko i nawet nie myśli, aby cię
przelecieć. A tak bylibyście kwita. – wzruszyła ramionami na co westchnęłam
zrezygnowana
- Masz w sobie za dużo hormonów, które uszkodziły ci mózg. –
i wtedy wrócił John
- Jestem chętny, od kiedy mógłbym się rozłożyć? I ogólnie
jakie są warunki wynajmu? Ma Pani już wszystko?
- Przedyskutuje to wszystko z prawnikiem i zadzwonię do pana
jutro, dobrze?- ponownie mu się przyjrzałam na co pokiwał głową na znak, że się
zgadza – Ale raczej warunki jakie podane są w ogłoszeniu nie zostaną zmienione.
Po prostu… nie chcę, aby to miejsce stało puste.
John się z nami pożegnał a ja sama musiałam wysłuchiwać
monolog ze strony Sary, kompletnie jej nie poznawałam. Nawijała o tym chłopaku
jakby był ósmym cudem świata i to jeszcze widziała nas razem. Jakby kompletnie
zapomniała o tym, że mam męża. I w dodatku dziecko w drodze. Ba! Musiałam
porozmawiać zresztą z Seanem o tym wszystkim, co jak co, ale to dalej jest jego
a nie moje. To on musi podpisywać umowy i co najważniejsze ją sporządzić. W
dodatku zrobiłyśmy sobie naprawdę babski dzień, prawda była taka, że nie czułam
nóg. Najpierw zakupy, gdzie trochę zaszalałyśmy, później pyszny obiad i już
odprowadzałam ją na dworzec. Zaprosiłam ich do siebie na weekend i wróciłam do
domu, gdzie od razu rzuciłam wszystkie rzeczy na podłogę i poszłam się położyć.
Zawsze myślałam, że ciąża w niczym nie przeszkadza a jednak. W dodatku
zdziwiłam się, że w domu nadal nie ma Seana. Nic nie mówił, że będzie dziś miał
jakieś nadgodziny. Wzięłam jednak głębszy wdech i poszłam pod prysznic. Tego
właśnie było mi trzeba, w dodatku kiedy odświeżona przetarłam zaparowane lustro
uśmiechnęłam się do swojego odbicia, przed oczami stanął mi John, był cholernie
przystojny, i w dodatku te głupie docinki ze strony Sary spowodowały, że
wyobraziłam sobie nas, w stolarni. Przeklęłam tylko w duchu i zarzucając na
siebie tylko szlafrok wyszłam do sypialni, w której miałam domowe ciuchy.
Założyłam na siebie bieliznę i stanęłam przed lustrem. Oglądałam swoje ciało z
każdej strony i delikatnie pogłaskałam brzuch ze smutkiem. Zawsze wydawało mi
się, ze kiedy para spodziewa się dziecka, ojciec w tym wszystkim uczestniczy. A
teraz? Miałam wrażenie, że w tym wszystkim jestem sama. Pamiętam, że jak Sara
była w pierwszej ciąży, Tom cały czas gładził jej brzuch, byli wtedy
szczęśliwi. A my? Żyjemy po prostu osobno. Zastanawiałam się nawet czy jest
sens, aby to jednak dalej ciągnąć, czy nie byłoby po prostu lepiej, abyśmy się
rozstali. Zresztą zastanawiałam się jakby to było gdybym nie była w ciąży. Czy
wtedy bym mu wybaczyła? Poczułam pierwsze łzy i jedynie usiadłam na łóżku
zanosząc się płaczem. Nic nie układało się tak jak powinno. Zobaczyłam przed
sobą chusteczkę, więc za nią złapałam i tylko ją skubałam.
- Coś się stało? – szepnął Sean siadając obok mnie
- Tak. – wypłakałam – zastanawiam się czy nie byłoby lepiej
jakbyśmy się jednak rozstali. Nie jesteśmy już tacy sami, między nami nie ma
już tego co kiedyś… kocham cie, jednak zastanawiam się co to tak naprawdę
znaczy.
- Nie rozumiem… - spuścił głowę na co złączyłam swoją dłoń z
jego
- Żyjemy osobno. Nie zaprzeczaj nawet. Bo sam dobrze to
wiesz… mamy osobne pokoje, jemy osobno. Każde z nas żyje własnym życiem i
jedynie spotykamy się na tych durnych spotkaniach na terapii małżeńskiej, która
nic nam nie pomaga. Siedzimy tam i o niczym nie rozmawiamy, niczego nie
naprawiamy. Tylko udajemy.
- Ty nie chcesz tam rozmawiać. – zauważył – Ja wszystko
powiedziałem. To ty zamykasz się w sobie. Wracasz do domu i zamykasz się w
sypialni. Znalazłem twoje projekty, to
ja miałem zająć się pokojem dla małej a i tak wszystko rozplanowałaś
sama. Chcę wszystko między nami naprawić.
- Ale nam to nie wychodzi, prawda? – zauważyłam wstając z
łóżka i poczułam jak łapie mnie za dłoń – Sean…
- Boję się, że cie skrzywdzę… jeszcze bardziej. –szepnął –
Że coś się stanie jak mocniej cię przytulę… wiem, że jest to głupie, jednak… i
masz rację, oboje się chronimy… spotkałem się z Jojo. – zauważył na co poczułam
się jakby ktoś mnie uderzył młotem i tylko spuściłam głowę – Pojechałem do
niej, aby jej powiedzieć, ze między nami jest koniec i aby dała nam święty
spokój i co najważniejsze, aby nas nie nachodziła. Aby ciebie nie nachodziła. I
dotarło do mnie, jakim byłem debilem. Byłem ślepy i dałem jej się zwabić w
sidła… na własne życzenie straciłem coś o wiele cenniejszego. Jednak chce to
wszystko naprawić, to co jest między nami. Nie pragnę niczego więcej… tylko,
abyś mi wybaczyła.
- Sean… - szepnęłam głaszcząc go po policzku – Gdybym tego
nie zrobiła, nie wróciłabym do ciebie. To prawda zraniłeś mnie, serce nadal
krwawi… zwłaszcza kiedy wiem o waszym spotkaniu… jednak… dałam nam szansę. Wiem,
że częściowo otworzyłeś się na tej terapii i to doceniam. Jednak chciałabym
abyśmy więcej czasu spędzali razem. Masz rację, mam plany na pokoik, ale
zrobiłam to zanim mi powiedziałeś, że chcesz się tym zająć sam. Od tamtej pory
nie ruszyłam tego, nie jestem aż taką złą osoba.
- Chciałem ci zaproponować jakiś wyjazd na weekend. – zaczął
na co od razu pokiwałam głową
- To miłe, jednak nie chce wyjazdów. Po prostu chciałabym,
aby było jak dawniej. Kiedy wracasz do domu z rozwiązanym krawatem i spędzamy
ze sobą wolną chwilę. To dlatego traktowałam cię jako darmową Przytulankę…
chciałam ci w taki sposób pokazać jak bardzo mi ciebie brak. – zauważyłam dalej
głaszcząc go po idealnie ogolonym policzku – Wróć do mnie… tylko tego chce.
Sean jedynie pokiwał głową na znak, że się zgadza więc z
delikatnym uśmiechem dałam mu całusa w czoło i w sumie chciałam się ubrać,
dalej stałam przed nim w samej bieliźnie, ale chłopak zrobił zupełnie co
innego, jakimś cudem delikatnie mnie do siebie przyciągnął i oboje położyliśmy
się na łóżku. Leżeliśmy do siebie bokiem, jednak mi to trochę przeszkadzało
więc zaraz leżałam na plecach podkładając sobie pod głowę poduszkę. Sean
jedynie uważnie mi się przyglądał, aż w końcu delikatnie pogłaskał mnie po
brzuchu.
- Myślałaś nad imieniem?
- Tak, Vivian… tak
jak twoja babcia. – szepnęłam dokładnie mu się przyglądając na co sam zdziwiony
na mnie spojrzał – Zawsze mi opowiadałeś o niej, jakby to ona była twoją mamą.
A to imię bardzo mi się podoba.
- Hej, Vivian. – powiedział cicho dalej głaszcząc mój
brzuch, by po chwili złożyć na nim pocałunek – Choć cie jeszcze nie ma na
świecie, sprawiasz, że twoja mamusia jest cholernie seksowna.
Te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka, specjalnie
nawet złapałam go za dłoń, która spoczywała na moim brzuchu i zjechałam nią
niżej, za materiał majtek wstrzymując oddech. Widziałam zdziwiony wzrok Seana,
zwłaszcza kiedy rozsunęłam bardziej nogi. Pragnęłam go każdą cząstką siebie, i
pragnęłam, aby tylko nie uciekł. Widziałam zawahanie w jego oczach, jednak po
chwili zostało zastąpione czymś innym, wbił się ustami w moje i jeszcze
bardziej rozpalił we mnie ogień. Kochaliśmy się z pasją, tak jakby jutro miał
nastąpić koniec świata, a ja w końcu poczułam spełnienie. Krzyczałam chyba na
całą ulicę i miałam to gdzieś, że byłam taka głośna. Leżałam plecami na Seanie
starając się wyrównać oddech i dalej czując go w sobie. Odwróciłam tylko głowę
w jego stronę i delikatnie przegryzłam mu dolną wargę po pocałunku.
- Boże Charlie… jesteś niesamowita. – szepnął z jękiem,
kiedy od nowa zaczęłam poruszać biodrami
Wykończeni, ale za to z szerokim uśmiechem mogłam teraz leżeć
na łóżku. Wtuliłam się w niego jak za dawnych czasów i nie zamierzałam nawet
puścić. Prawda jest taka, że zapomniałam o wszystkim… liczyła się dla mnie
tylko ta chwila.
Zacznę od tego, że Jojo doprowadziła mnie do niekontrolowanego wybuchu śmiechu ^^ serio, nawet nie przemyślała tego, co powiedziała, czy działała pod wpływem impulsu? Ciekawe czy ma jakiekolwiek pojęcie o ciąży ^^
OdpowiedzUsuńCharlie to ma życie z Seanem :D Każdy inny facet wykorzystałby chęć żony na intensywne spędzenie czasu, a on chce rozmawiać. Ok, to się ceni. Ale kobieta w ciąży czasami ma inne priorytety ^^ Za to nie podoba mi się zachowanie Sary. Najpierw pomaga przyjaciołom w odbudowaniu małżeństwa, a teraz podsyca Charlie na innego faceta. Nie przemawia do mnie argument "będziecie kwita". Wtedy Sean też mógłby powiedzieć "do mnie miałaś pretensje, a sama zrobiłaś to samo". Tak przyjaciółka zachowywać się nie powinna.