środa, 14 sierpnia 2019

20. To mój pierwszy projekt.

Umówiłam się z Johnem w stolarni, a raczej w moim biurze. Sean przystał na jego ofertę i obiecał przygotować umowę, a raczej wszystko szybko załatwił z notariuszem ze swojej kancelarii. W dodatku dokumenty miał sam podrzucić. Siedziałam u siebie w biurze i poprawiałam makijaż. Oczywiście Sara wiedziała komu wynajmę stolarnie i cały czas mi pisała jakieś głupie wiadomości. Usłyszałam dzwonek, więc z uśmiechem zeszłam na dół i przywitałam się z Johnem. Jeszcze raz chciał się rozejrzeć więc mu na to pozwoliłam, jak tylko zniknął za drzwiami kantorka zobaczyłam samochód Seana, i zaraz sam wyskoczył z niego.

- Jak zawsze się spieszysz? – przywitałam się z nim na co westchnął – O której masz rozprawę?
- Za godzinę. Wyskoczyłem w porze lunchu. – zerknął na zegarek na co tylko poprawiłam mu krawat – Gdzie masz tego dziadka? – rozejrzał się a ja nie rozumiałam o co mu chodzi
- Dostawy mamy przynajmniej dwa razy w tygodniu, nie będzie Pani to przeszkadzało?
- Nie, i tak jak mówiłam na górze mogę również wynająć gabinet. Nie jest to wielkich rozmiarów pomieszczenie, jednak…
- Nie szkodzi, i tak częściej pracuje w stolarni. – uśmiechnął się co odwzajemniłam – Możemy już wszystkie formalności załatwić? – tym razem spojrzał na Seana
- Oczywiście, mam przy sobie umowę. – rozłożył wszystko na stole – Żona mówiła, że pierwsza umowa jest na rok? – jak tylko to usłyszałam to delikatnie przewróciłam oczami, dwóch kogucików się znalazło

W tym momencie przyglądałam się jednemu jak i drugiemu. Analizowałam ich wygląd i nawet porównywałam. John z uśmiechem wszystko podpisał i jedynie podałam mu jego klucze od stolarni. W tym momencie byłam zadowolona, to pomieszczenie nie będzie stało puste. Oczywiście Sean musiał już jechać, aby nie spóźnić się na rozprawę. Tylko mnie mocno objął i namiętnie pocałował na pożegnanie, czym mnie bardzo zaskoczył. Zostałam sama, więc odwróciłam się do Johna, który stał oparty o stół.

- Myślałem, ze to Pani  prawnik. – zauważył wskazując na teczkę
- Coś w tym stylu. – uśmiechnęłam się – Jak widać mamy w końcu wszystko załatwione. I Charlie jestem, a nie jakaś tam Pani. – machnęłam ręką – Będziemy w końcu widywać się codziennie.
- Będę musiał uczulić moich pracowników. – zauważył podchodząc do mnie bliżej – Aby nie gwizdali na twój widok. Jeśli nawet, tak reagują na piękną kobietę. Przeprowadzimy się w weekend, aby ci nie przeszkadzać.

Zostawił mnie samą a ja tak stałam i kompletnie nie wiedziałam co się przed chwilą stało. W sumie i tak miałam trochę pracy, więc poszłam na górę i skupiłam tym razem na kreśleniu. Chciałam wszystko dziś skończyć, aby w poniedziałek przedstawić to wszystko klientom. Przez to też wróciłam do domu późno i obładowana wszystkim, i jak na złość w przedpokoju wysypała mi się cała zawartość torebki na co zaklęłam. Usłyszałam cichy śmiech, więc jedynie pociągnęłam nosem i o dziwo Sean wszystko zbierał z podłogi i wrzucał to do mojej otwartej torby.

- Wystarczyło wziąć jedną rzecz a resztę ja bym przyniósł. – zauważył wyciągając mi z rąk tuby i laptopa – Masz coś jeszcze?
- Nie, ale muszę siusiu. – uśmiechnęłam się niewinnie i uciekłam do toalety by po chwili wrócić i zobaczyłam, że Sean kucharzy więc zajrzałam do patelni
- Ej, ej. – zaśmiał się kiwając mi palcem – Musisz jeszcze chwilę poczekać. Masz chwilę dla siebie, więc możesz się przebrać.
- A co dobrego gotujesz?
- Twoje ulubione danie, ale mniej doprawione. Mówiłaś, że mało spędzamy razem czas, więc zaczynam to zmieniać. – zauważył na co westchnęłam obejmując go w pasie
- Przegrałeś? – i nic nie musiał mówić, od razu widziałam po jego spuszczonych oczach – Przykro mi. Mogę wiedzieć czego dotyczyła?
- Nie chcę o tym rozmawiać. – dał mi całusa w ucho – A teraz uciekaj, dokończę kolacje.

Uśmiechnęłam się jedynie do niego i uciekłam na górę. Szybko pozbyłam się ciuchów i w końcu poczułam, że żyję. Założyłam na siebie legginsy i szerszą bluzkę. Z uśmiechem zeszłam na dół i o dziwo już wszystko było gotowe i stało na stole w jadalni. Usiadłam z lekkim pomrukiem i powoli delektowałam się pyszną kolacją, która odpowiadała mi smakowo. Przez to nawet zjadłam więcej niż zazwyczaj, wycierałam talerz bagietką i widziałam wzrok Seana, który delektował się winem.

- Powiem ci, że dawno nie widziałem cie taką. Zajadasz z takim apetytem.
- Pyszne jest. – mruknęłam – Idealnie doprawione. Zawsze zresztą uważałam, że jesteś lepszym kucharzem. Choć ci teraz zazdroszczę, możesz delektować się winem.
- Co myślisz o Johnie? – bawił się kieliszkiem czego nie rozumiałam – Przystojny.
- Ej! – zaśmiałam się – Rozumiem, że Sara ma w sobie mnóstwo hormonów, ale ty też? – na co zdziwiony mi się przyjrzał – Jest ok., sprawdziłam jego firmę, na rynku jest od pięciu lat i całkiem sobie prężnie radzi. Widziałam jeden jego projekt, schody wyszły przepięknie. Dlatego od razu mu powierzyłam stolarnie. Jest w dobrych rękach.
- Ty się na tym znasz lepiej. I chciałbym ci coś pokazać. – wziął głębszy wdech i gdzieś uciekł, by po chwili wrócić z teczką, dokładnie mu się przyglądałam i wskazał tylko na to co miałam przed sobą, powoli oglądałam i się tylko głośno zaśmiałam, by po chwili czuć łzy na policzkach – Charlie?
- Zaprojektowałeś sam pokój. – szepnęłam i zaśmiałam się na widok fotela – Z takim beztalenciem do rysowania.
- Ej, mogłabyś być trochę bardziej łaskawa. To mój pierwszy projekt. – zauważył na co z uśmiechem usiadłam mu na kolanach – wiem, że tego nie pokażemy ekipie remontowej, poprawisz to sobie w programie, lepiej to narysujesz. Jednak…
- Jest idealne. – szepnęłam dokładnie analizując – Zaplanowałeś każdy szczegół. I nie chcesz różu?
- Oboje nie lubimy tego koloru. – zaśmiał się – Możesz to poprawić. – od razu zaprzeczyłam – Naprawdę ci się to podoba?
- Tak, masz racje przeniosę to na papier po swojemu, aby ekipa wiedziała co i jak. Zadzwonię do nich jutro, aby nas wcisnęli. – zauważyłam głaszcząc się po brzuchu – Jednak wszystko będzie tak jak tutaj. Nie przestawię nawet na milimetr fotela.
- Cieszę się. – objął mnie opierając brodę na moim ramieniu – Masz ochotę na deser? 


Zaprzeczyłam i oparłam się o niego dokładnie oglądając jego projekty. Miał naprawdę wszystko rozplanowane, nawet wybrał kolory farb, i meble. Zaskoczył mnie, ale bardzo pozytywnie i prawda była taka, że nie mogłam się już doczekać. Az to wszystko będzie już na swoim miejscu, jak będę mogła usiąść w fotelu. Z Vivian. 

&&&

tadam, do końca zostało już tylko 5 rozdziałów... ale ten czas szybko leci :o

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz