środa, 21 sierpnia 2019

22. Jojo jest w szpitalu.

 Tym razem uważałam, za każdym razem dokładnie się rozglądałam. Czy aby na pewno nikogo nie ma na jezdni. Zresztą do pracy jeździłam z Seanem, specjalnie mnie zawoził i odbierał. A na spotkania klientów umawiałam się w swoim biurze, więc też nie musiałam chodzić po mieście. A musiałam przyznać, że teraz było z tym mi trochę ciężko. Niestety musiałam ściągnąć obrączkę, coraz częściej puchły mi palce. Pokój był już gotowy, i prawda była taka, że cały czas  w nim przebywałam. Choć nadal był pusty, musieliśmy wybrać się z Seanem na zakupy. W dodatku chodziłam na zajęcia dla mam, w szkole rodzenia i powoli się do wszystkiego przygotowywałam. Choć nie wiedziałam kogo mieć przy sobie w trakcie porodu. Nie chciałam Seana, Sara miała swoje obowiązki przy dwójce dzieci. W grę wchodziła moja mama, której natomiast nie znosił mój mąż, albo teściowa. Tyle tylko, że mój mąż miał coś innego na głowie, cały czas chodził podenerwowany. I nie chciał mi nic powiedzieć. Przez to byłam na niego zła i moje hormony dały  o sobie znać i nie chciałam się do niego odzywać. Nawet panowie ze stolarni zauważyli, że nie jestem w dobrym humorze i przez to cieszyłam się, że jest w końcu weekend. Nawet miałam plany, że może gdzieś wyjadę. Zresztą jak wstałam rano w sobotę to byłam sama w łóżku. Westchnęłam jedynie i opadłam zrezygnowana na poduszkę. Złapałam jednak za sweter i zeszłam na dół, gdzie widziałam Seana jak siedział przy wyspie w kuchni nad kubkiem kawy. Cicho wróciłam się do łazienki na górę i ponownie zeszłam na dół. Dalej siedział w tym samym miejscu i miałam nawet wrażenie, że w ogóle nie pił tej kawy. A co dopiero, aby mnie zauważyć, siedział po prostu ze wzrokiem wbitym w blat. Wlałam odrobinę mleka do kubka i sama mu się przyglądałam. W sumie to trochę żałowałam, że nie wzięłam kapci z góry, w domu było trochę chłodno.

- Jojo jest w szpitalu. – w końcu się odezwał i zastygłam z kubkiem – Dowiedziałem się w tygodniu.
- Nie rozumiem po co to mówisz. – mruknęłam – Chyba, że jednak się dalej z nią spotykasz i martwisz się o jej zdrowie. Albo spodziewacie się dziecka. Przy dwójce też bym się tak wyłączyła.
- Charlie, to nie jest pora na żarty. – warknął na co sama zmroziłam go wzrokiem
- Myślisz, że to żarty? Nie rozumiem dlaczego w ogóle o niej wspominasz! – odłożyłam kubek na blat – Albo jesteś ze mną, ale pieprzysz ją! Zdecyduj się w końcu! – chciałam już wyjść kiedy usłyszałam
- Dowiedziałem się o tym z policji. – powiedział – Jojo chciała popełnić samobójstwo. To dlatego jest w szpitalu. Nie spotykam się z nią, tak jak uważasz.
- Jak to z policji? Co to ma wspólnego z tobą? – stałam tak w progu i mu się przyglądałam, zwłaszcza, że ponownie utkwił wzrok w kubku – Sean?
- Zostawiła list pożegnalny.
- Dalej nie rozumiem. Co to ma wspólnego z tobą? – podeszłam do niego
- Charlie… - szepnął patrząc mi w oczy – Spieprzyłem to wszystko… spieprzyłem nasze szczęście.
- Sean… nie rozumiem. – westchnęłam lekko dotykając jego ramienia i wtedy po prostu pękł, zaraz się we mnie wtulił i po prostu płakał jak małe dziecko – Sean?
- Obwiniła o wszystko mnie. Stąd dowiedziałem się wszystkiego od policji. – wypłakał – Wzięła opakowanie tabletek, a do tego odkręciła gaz. Jest w złym stanie Charlie… jest nieprzytomna i nie może zeznać… ale nie musi, dokładnie napisała w liście… prowadzą śledztwo, muszą potwierdzić, ze to ona napisała a nie osoba trzecia. Zostałem wysłany na przymusowy urlop… Charlie… ona chce mnie zniszczyć.
- C-co? – szepnęłam i w ogóle nie mogłam uwierzyć w to co powiedział – J-jak to? Nie może tego zresztą zrobić.
- Jej list jest dość szczegółowy, do tego ma… ma nasze wspólne zdjęcia. – pociągnął nosem – Przesłuchali mnie już i mogą zrobić to ponownie… jeśli… jeśli… boże Charlie, mogą mnie wywalić. Mogą mi postawić zarzut. Wdepnąłem… sprowadziłem na nas wielkie gówno.
- Zadzwoń po Toma, niech cię broni. Albo nawet po ojca, choć wiem, że się do niego nie odzywasz. – powiedziałam stojąc sztywno – Jakaś wariatka nie może cię obwinić o wszystko. Chyba, że faktycznie złamałeś jej serce, obiecywałeś gruszki na wierzbie i kiedy romans wyszedł na jaw uciekłeś do mnie z podkulonym ogonem. –mruknęłam –
- Nic jej nie mówiłem, niczego nie potwierdziłem. – szepnął – Wezmę któregoś z pracy.
- Nie Sean, w tej chwili dzwonisz do swojego ojca. – warknęłam – Musisz schować dumę do kieszeni, odszedł od was, ale do jasnej cholery jest jednym z najlepszych! Sam poszedłeś w jego ślady. Może i dziewczyna gra od razu z grubej rury, ale nikt. Powtarzam ci… nikt nie zniszczy mi życia.
- Charlie… tu nic nie da, ona jest w szpitalu. Zrobiła to… - jedynie w kuchni rozległ się odgłos odbitej dłoni od policzka, Sean siedział w szoku na co wzięłam głębszy wdech
- Przestań się mazać. Nawarzyłeś tego piwa to do jasnej cholery przestań teraz płakać i użalać się nad sobą. Dzwonisz po prawnika i bez niego nie odpowiadasz na żadne pytania policji. Pora myśleć i działać. Żadna lafirynda nie zepsuje ci kariery, ani nie wsadzi za kilka numerków.

Warknęłam i zostawiłam go zresztą samego. Jak tylko usiadłam na łóżku poczułam jak schodzi ze mnie całe napięcie, uwolniły się emocje i wycierałam tylko policzki. Nie mogłam w tym momencie pokazać słabości, zwłaszcza, że Sean sam nie był silny. Przez to, ze nie potrafił trzymać w portkach penisa, to teraz mamy tyle problemów. Dziewczyna leżała w szpitalu, zdecydowała się na najgorszy krok i choć miałam jej wiele do zarzucenia, to jednak w tym momencie modliłam się, aby wyszła z tego cało. Aby wszystko jednak odkręciła i dała nam święty spokój. Siedziałam tak na łóżku, czując jak zaczyna boleć mnie głowa, aż w końcu zobaczyłam w progu Seana.  Usiadł tylko obok mnie i powiedział, że zadzwonił do ojca. Ma przyjechać dziś wieczorem. Pokiwałam jedynie głową i delikatnie dotknęłam jego policzka, na którym był widoczny czerwony ślad. Pierwszy raz go spoliczkowałam i poczułam się z tym dziwnie. Zresztą przez nerwy czułam się źle, dlatego położyłam się na łóżku i nie miałam ochoty w ogóle z niego wychodzić.
Wieczorem zresztą przyjechał mój teść, w sumie widziałam go tylko kilka razy w życiu, odszedł od rodziny jak Sean był nastolatkiem, miał dość życia rodzinnego, odszedł po prostu. Zostawił żonę i dwóch synów. Przez to też Sean poszedł w jego ślady, chciał pracować z ojcem, udowodnić mu swoją wartość. Widziałam zresztą, że mój mąż choć do niego zadzwonił to jednak nie był do końca do tego przekonany, ani nie był zadowolony. najpierw siedziałam z nimi, porozmawiałam krotka chwilę z teściem, i jednak zostawiłam ich samych. Mieli kilka prawniczych kwestii do omówienia. Sama zajęłam się obiadem, aż w pewnym momencie zobaczyłam teścia w kuchni.

- Jak się czujesz? – zapytał i wskazał mi na swój kubek, więc sama zaczęłam robić mu herbatę
- Nie tak to wszystko sobie wyobrażałam. – westchnęłam – Jednak nie mogę się załamać, muszę go wspierać.
- Powinnaś go kopnąć w tyłek już dawno temu. – zauważył opierając się o blat na o na niego spojrzałam zdziwiona – Zawsze uważałem, że jesteś dla niego za dobra. A on z taką historią…
- To Pan od nich odszedł. Sean wie jak to boli… kiedy ktoś odchodzi. – mruknęłam – Choć zgadzam się, zawsze byłam dla niego za dobra. I możliwe… możliwe, że popełniłam błąd wybaczając mu. Jednak teraz muszę patrzeć w szerszym kontekście. Vivian potrzebuje ojca.
- Moja mama zawsze uwielbiała Seana. – uśmiechnął się lekko pod nosem – Nie będzie łatwo. Najpierw musimy czekać na potwierdzenie, że ona to wszystko zaplanowała sama. Choć to, że kontaktowała się z Seanem w zeszłym tygodniu nie ułatwia sprawy. – zauważył na co przymknęłam oczy – Tego ci nie powiedział?
- I nie chce wiedzieć. – mruknęłam – Przy mnie zero rozmów o niej, o nich… jeśli będzie trzeba wesprę go, nawet skłamię… jednak nie chce słyszeć jej imienia.
- Charlie… - usłyszałam Seana na co tylko na niego spojrzałam
- Nie chce. Muszę skupić się na mojej córce… to wszystko… to nie jest mój burdel.

&&&
Jojo wraca w wielkim stylu ;) 


1 komentarz:

  1. Wróciła i to w wielkim żałosnym stylu ^^ Miłość jednak jest niebezpieczna i potrafi doprowadzić człowieka do ostateczności. Skoro Sean do niej nie wrócił, postanowiła go zniszczyć, choć w tym przypadku raczej ucierpi tylko jego reputacja. Widać facet musi płacić za błędy skoro od samego początku nie myślał głową tylko innym "móżdżkiem".

    OdpowiedzUsuń