Sean niby zaproponował wycieczkę, jednak nic więcej na ten
temat nie powiedział. Dlatego ja również zajęłam się pracą, zwłaszcza, że on
również siedział do późna nad aktami. Planowałam swój kalendarz, bo choć rosłam
to jednak nie chciałam zawieszać swojej kariery architekta. A wręcz przeciwnie,
chciałam ją nawet bardziej rozwinąć zanim pójdę na macierzyński. Siedziałam
zresztą przy stole stolarskim i się rozglądałam, szkoda, że taki lokal stoi
pusty. Bawiłam się obrączka i zastanawiałam nad tym wszystkim, aż w końcu
zobaczyłam jakąś dziewczynę. Szła w moim kierunku dokładnie mi się
przyglądając. Właściwie to nie wiedziałam co się dzieje, nie wyglądała na kogoś
kto szuka architekta, ale wolałam nie oceniać po wyglądzie.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
- Widzę, że jednak powodzi ci się. Firma, pewnie dom. –
rzuciła rozglądając się na co miałam coraz większy mętlik w głowie – Chciałam sprawdzić konkurencje.
- Jojo. – mruknęłam odkładając długopis
- Czyli ci o mnie mówił.
- Owszem i nie zobaczysz się z nim już nigdy więcej, więc
odpuść. Właściwie to możesz się odwrócić
i wrócić do siebie.
- Skąd taka pewność? W końcu było mu ze mną dobrze, mieliśmy
plany.
- Słuchaj, byłaś dla niego tylko odskocznią. Jak widać nie
odszedł, a wręcz przeciwnie. Błagał mnie na kolanach, abym z nim została.
- Tak myślisz? Bo widzisz… napisał do mnie, abyśmy się
spotkali. – zaśmiała się ironicznie – I raczej nie wypuszczę go z sypialni
przez jakiś czas, a chłopak ma do mnie słabość. Zawsze krzyczał moje imię kiedy
robiłam mu dobrze. – powiedziała a ja poczułam jak robi mi się gorąco – Widzisz
Sean cię nie kocha. Opowiadał mi jaka to jesteś zimna, wyrachowana. Typowa
panienka z dobrego domu. – zaśmiała się – Posh. Jest mu ciebie po prostu żal.
Będzie musiał zabrać ci dom, połowę firmy. Tylko o to mu chodzi.
- Rozumiem. – westchnęłam – Mówił ci też o tym, że mamy
intercyzę maleńka? I to ja wszystko dostaje, a on zostaje z niczym? Widzisz,
dorośli, zwłaszcza z dobrego domu wiedzą jak się zabezpieczyć przed takimi jak
ty i on. A wnioskując po twojej minie, tego ci nie powiedział. – uśmiechnęłam
się – Odpuść ok.? facet się na ciebie wypiął, więc znajdź innego naiwnego.
- To ty odpuść, stoisz nam na drodze do szczęścia. Mieliśmy
plany, mieliśmy wyprowadzić się do Londynu, tam gdzie byłby szczęśliwy. On
nienawidzi tego miasta, przeprowadził się tu tylko wyłącznie dla ciebie. Więc
pozwól mu odejść.
- Dałam mu wybór. – przyjrzałam jej się dokładnie, i miał
niestety chłopak oko, Jojo była ode mnie młodsza i miała zdecydowanie lepsze
kształty ode mnie – Nawet dostał papiery rozwodowe, ale nie podpisał ich. To on
nie pozwolił mi odejść. Bo dla niego byłaś jedynie panienką na szybki numerek.
Taka rada dla ciebie… jeśli żonaty facet obiecuje ci góry, a nic nie robi… to
wierz mi, że nigdy nie odejdzie od żony.
- Co z ciebie za kobieta?! Mąż cie zdradzał, a mimo
wszystko… - zaczęła na co westchnęłam wstając ze swojego miejsca i położyłam
dłoń na widocznym brzuchu
- A mimo wszystko spodziewam się jego dziecka. Teraz już
wiesz, że nie masz szans? Sean ma swoją męską dumę i nie zostawi mnie w tym
momencie… odpuść sobie. A teraz proszę cię, wynoś się.
Wskazałam jej ręką na drzwi i o dziwo wyszła ze stolarni,
ale ja wcale nie czułam się lepiej. Zaraz usiadłam i starałam się uspokoić.
Choć nie było to łatwe zadanie, jej wizyta wyprowadziła mnie z równowagi i
przez to też szybko wszystko zamknęłam i taksówką wróciłam do domu. Wolałam w
takim stanie nie prowadzić własnego auta. Leżałam na łóżku i powoli się
uspokajałam, głaszcząc się po brzuchu, a zarazem nad wszystkim myślałam. Czy
dobrze zrobiłam… wracając do Bath. Zobaczyłam w pewnym momencie Seana w
sypialni, które z uśmiechem usiadł i podał mi ulotkę z biura podróży. Sama
usiadłam po turecku i nie wiedziałam kompletnie o co chodzi.
- Kupiłem nam wycieczkę, do Portugalii. Wyspa Algarve, więc
się nawet opalimy. – uśmiechał się cały czas na co podałam mu ulotkę, więc
zdziwiony na mnie spojrzał
- Dobry plan, Jojo ma idealne ciało do bikini i plaży. –
mruknęłam
- Słucham? – zdziwiony mi się przyjrzał
- Pokaż mi telefon. – powiedziałam, ale o dziwo chłopak nic
nie robił, siedział tylko i mi się przyglądał – O coś cię prosiłam. Pokaż mi
telefon.
- Nie rozumiem, o co chodzi? Co ma Jojo do naszej wycieczki?
- Pokaż mi do jasnej cholery twój telefon!! – krzyknęłam
czując jak ponownie wzrasta mi ciśnienie, i o dziwo Sean podał mi swój aparat
więc od razu sprawdzałam wiadomości i e-maile. Dopiero w koszu znalazłam
wiadomość i poczułam łzy w oczach
- Mówiłem ci o tym, że do mnie napisała. – zaczął – Nie
rozumiem zresztą o co chodzi.
- Dziś mnie odwiedziła. – szepnęłam – Przyszła sprawdzić
konkurencje i wiesz co? Kompletnie nie wiem po co tu siedzisz… znalazłeś sobie
młodszą, z talią. Po tym co mówiła, było ci z nią cudownie w łóżku… pewnie jest
ode mnie lepsza w te klocki. – poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, ale
nic sobie z tego nie robiłam – Dlaczego jesteś ze mną, jeśli uważasz, że jestem
zimną, wyrozumiałą panienką z dobrego domu? Nie bez powodu mi zawsze dogryzasz,
że jestem posh. Z niczego by tego sobie nie wytrzasnęła. Więc się pytam, po co
tu jesteś?! Naprawdę zależy ci tylko na pieprzonej kasie?! Boisz się, że
będziesz musiał zaczynać od nowa?!
- Charlie dobrze wiesz dlaczego tu jestem. – zaczął – I
wcale nie uważam, że jesteś zimną, ok. dokuczam ci, ale to tylko dokuczanie.
Nic więcej nie znaczy. Tak samo jak nic nie znaczą pieniądze, jest dokładnie
tak jak ci mówiłem, możesz mi zabrać wszystkie pieniądze, mam to gdzieś. –
powiedział chcąc mnie przytulić, ale jedynie go odepchnęłam od siebie –
Charlie…
- Byłeś z nią szczęśliwy prawda? – szepnęłam spuszczając
głowę
- Było dobrze, nie powiedziałbym, abym był szczególnie
szczęśliwy. – przyznał na co zacisnęłam dłoń – Ale o to chodziło… miała być
tylko chwilą, szybkim numerkiem. To ona sobie ubzdurała, że mnie kocha… że ja
kocham ją. Musisz mi uwierzyć, ona nic dla mnie nie znaczyła.
- Kiedy się z nią spotykasz? Usunąłeś od niej wiadomość, to
dla mnie od razu znak, że jednak jej odpisałeś. Nie chciałeś, abym zobaczyła…
- Nie spotykam. Zadzwoniłem do niej i powiedziałem, aby dała
mi święty spokój. Że my, to wszystko było błędem i koniec, nie chcę, aby się do
mnie więcej odzywała. Pewnie dlatego przyszła do ciebie, chciała się odegrać.
Charlie… nie kłamię. Wiem jaki popełniłem błąd i chce go naprawić.
- Mimo wszystko ci nie wierzę. – powiedziałam i widziałam
jak sztywnieje – Jest młoda, dopiero co skończyła szkołę.. jednak… boże Sean!
Ona wiedziała o nas zbyt wiele! Czułam, że przeprowadzka to zły pomysł… nie
wiem nawet dlaczego ci zaproponowałam to miasto… chciałeś coś w końcu bliżej
Londynu… abyś mógł spokojnie dojeżdżać… - wypłakałam – W dodatku… między nami
się nie układało od dawna… niby byliśmy udanym małżeństwem, wszyscy nam
słodzili, ale to było tylko kłamstwo. Żyliśmy osobno… i tak jest nadal… oboje
lubimy nasze własne towarzystwo bardziej od wspólnych chwil i nawet nie
zaprzeczaj… jesteś równie zapracowany jak ja… nie rozmawiamy ze sobą… -
szepnęłam – Nigdy… nie rozmawialiśmy poważnie. Zanim postanowiliśmy wziąć ślub,
powinniśmy przedyskutować różne kwestie… a my…
- Rozmawialiśmy, pierwszą rozmowę jaką odbyliśmy była
podczas moich oświadczyn, a do tego rozmawialiśmy na temat kupna domu, o
planowaniu rodziny.
- Nie Sean… to ja rozmawiałam, ty mi tylko przytakiwałeś. –
zauważyłam – Kiedy ci powiedziałam, że rzuciłam pracę z dnia na dzień, nie
powiedziałam ci tego, że mój szef o mało co mnie nie zgwałcił. – wydusiłam to z
siebie i widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale nie przerywałam - Zawsze
dawał mi do zrozumienia, że chętnie widziałby mnie nago… uratował mnie jedynie
inny pracownik, który wrócił się po telefon… to dlatego zaproponowałam
ucieczkę… wybrałam Bath, a ty mi tylko przytaknąłeś… wybrałam dom, było to
samo. Powiedziałam ci o dziecku… - spojrzałam mu prosto w oczy – Powiedziałam
ci o dziecku bo wiedziałam, że masz romans i kiedy nie odpowiedziałeś… wszystko
stało się dla mnie jasne. Sean… my się tylko okłamujemy… ty nie jesteś
szczęśliwy, stąd twój romans z nią… z przebojową Jojo… ona… pragnie tego samego
co ty. To ja pragnę stabilizacji… od zawsze tak było… a jeszcze dzisiaj… -
szepnęłam dotykając się brzucha – Po raz pierwszy żałuje, że jestem w ciąży…
zastanawiałam się… czy nie byłoby łatwiej jakbym poroniła. Wtedy wszystko
byłoby prościej, nie? Nie musiałbyś tu być… duma by nie ucierpiała… więc… masz
wykupioną wycieczkę, spakuj się i zabierz tam osobę z którą chętnie spędzisz
czas… a ja w tym czasie… - zdziwiona spojrzałam na Seana, który bez słowa
wyszedł z sypialni, musiałam przyznać, ze nie spodziewałam się kompletnie
takiej reakcji… właściwie to nie wiedziałam czego się spodziewać, ale raczej
nie wyjścia bez słowa. W pewnym momencie jednak wrócił z jakimś pudełkiem i bez
słowa położył go na łóżku, więc moje zdziwienie było jeszcze większe
- A teraz mnie posłuchaj. Fakt, jestem w tym momencie na
ciebie maksymalnie wkurwiony! Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że jakiś obcy facet
tak cię traktuje?! Od razu bym mu obił tą jego buźkę. Boże Charlie, to jest
karalne! Twoim obowiązkiem było mi powiedzieć. – warknął – W dodatku masz
rację, nie byłem pozytywnie nastawiony do przeprowadzki, zwłaszcza do miasta
gdzie nikogo nie znamy, jednak jestem tu. Może i tylko przytaknąłem, ale
doskonale zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo jest to dla ciebie ważne. Aby
mieć spokój, aby między nami się układało. Kiedy się tylko kłóciliśmy, byliśmy
oboje wtedy nieszczęśliwi. Przeprowadzka to zmieniła, owszem są takie momenty,
kiedy się mijamy jednak po tym wszystko nadrabiamy. Stąd też kupiłem NAM
wycieczkę. Podsunęła mi ten pomysł Sara, ale miała racje. Potrzebujemy tego.
Czasu dla siebie, aby wszystko sobie wyjaśnić. Zwłaszcza kiedy pojawi się
dziecko na świecie… racja, do tej pory nie jestem pewny… jednak… - otworzył
pudełko gdzie zaraz w oczy rzuciły mi się ubranka, zabawki – wiem, że ta ciąża
cię przeraża… masz na głowie zbyt wiele, i to z mojej winy. Jednak nigdy,
przenigdy nie myśl, że to dziecko jest czemuś winne. Nawet nie waż się myśleć o
poronieniu czy innych złych rzeczach. Wiem, że w tym momencie tobie nie w
głowie ubranka czy inne rzeczy, martwiłaś się przez pierwszy trymestr… i nie
chciałem. Zresztą ponoć nie powinno się robić takich rzeczy przed narodzinami…
jednak mimo ogromnego strachu ja się cieszę… kiedy usłyszałem bicie serca, Charlie…
ja ją kocham, wiem, że nigdy nie będzie mnie łączyło z córką to samo co ciebie,
jednak nie wyobrażam sobie teraz aby było inaczej. I to nie moja duma każe mi
przy tobie być… naprawdę cię kocham, i ok. może czasem mnie denerwujesz, nie
wyglądasz jak typowa modelka z magazynu, jednak nie to się liczy. Znasz mnie
jak mało kto, wspierasz mnie… i po prostu jesteś. Jednak… jak mówiłem, nie mogę
cię przy sobie zatrzymać, nie chcę abyś była nieszczęśliwa… a nie jestem ślepy…
brzydzisz się moją osobą.
- To dlaczego to zrobiłeś?! – wypłakałam – Dlaczego musiałeś
wskoczyć jej do łóżka?
- Bo ona mnie nie znała… dla niej byłem Seanem, prawnikiem.
Choć ci nie powiedziałem prawdy, od razu byś się domyśliła, że jest coś nie
tak. Chyba dlatego też odpuściłem, nie chciałem ci mówić… bo cholernie się
bałem, że mogą coś ci zrobić. Zresztą gdybyś się dowiedziała, byłabyś tak samo
wkurwiona i przerażona jak ja. Gdybyś mi tylko powiedziała… zabiłbym go gołymi
rękoma. – warknął zaciskając pięści – Podpiszę dokumenty… powiedź tylko słowo…
jednak chciałbym być obecny w życiu mojej córeczki. Mimo tego, ze ojcostwo
przeraża mnie bardziej niż walka na Sali rozpraw…
Zostałam sama w sypialni i dalej siedziałam po turecku,
analizowałam jego słowa i delikatnie dotknęłam rzeczy, które znajdowały się w
pudełku. Sean się naprawdę postarał, wszystkie ciuszki były piękne, a kiedy
zobaczyłam małe skarpetki od razu poczułam łzy w oczach. Powoli wyszłam z
pokoju, ale nie było Seana na górze. Cicho zeszłam na dół i widziałam jak nalewał
sobie whiskey do szklanki ze spuszczoną głową. Podeszłam na palcach i tylko
przytuliłam się do jego pleców. Choć czułam, że jest spięty. Położyłam jedynie
przed nim skarpetki i dałam mu całusa w kark. Na co sam położył swoją dłoń na
mojej.
- Nigdy więcej nie zatajaj niczego przede mną. – szepnął na
co przymknęłam oczy – Tylko do niej zadzwoniłem powiedzieć, aby dała mi święty
spokój. Naprawdę mi na was zależy.
- Myślisz, że będę dobrze wyglądać w stroju kąpielowym?
- Zawsze wyglądasz, a ja byłem ślepy, że tego nie
zauważałem. – powiedział by po chwili mnie do siebie przytulić więc tym razem staliśmy
wtuleni w siebie i nie miałam nawet ochoty aby ta chwila się skończyła… jak dla
mnie mogliśmy stać tak wieczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz