niedziela, 21 lipca 2019

13. Nie mogę się doczekać, aż moja córka będzie już na świecie.

Musiałem przyznać, że nasze początkowe spotkania u terapeuty były trudne. Sam nie mogłem przełamać się, aby rozmawiać o swoich sprawach przy obcej kobiecie. W dodatku Charlie również była zamknięta w sobie. I stąd tez nasza terapia nie była taka jak powinna być i doskonale to czułem. Niby rozmawialiśmy, doskonale wiedziała jaka była wina, że musieliśmy skorzystać z jej pomocy, jednak nie mogliśmy o tym do końca rozmawiać. Siedziałem w swoim gabinecie bawiąc się długopisem nad aktami i rozmyślałem o tym wszystkim. Charlie była w piętnastym tygodniu ciąży, i na szczęście jej samopoczucie się poprawiło.  Nie miała już mdłości i wróciła do pracy. I przez to też straciłem na trochę żonę, nigdy nie myślałem, że moja niespodzianka sprawi jej taką radość. Zachowywała się nawet jak uczeń, który pojawił się w szkole pierwszy dzień. Zresztą przypomniało mi się, że mieliśmy spotkać się z notariuszem, który by załatwił wszystkie formalności. Na dodatek mieliśmy badania, tym razem mogłem iść z nią. Musiałem nawet przyznać, że nie mogłem się doczekać. Do tej pory wiedziałem tylko to co ona mi mówiła. W końcu miałem dość, złapałem za marynarkę i się poprawiłem. W sumie wszyscy wiedzieli, że dzisiaj wychodzę wcześniej, więc nie było problemu, nikt mnie nie zatrzymywał. Najpierw musiałem odebrać Charlie z pracy, i widząc ją w fartuchu, jak coś strugała w desce pokręciłem z uśmiechem głową. Jak widać nie można było jej zostawić na dłużej samej. Zawsze coś miała w dłoniach. Tylko mnie zobaczyła to była przerażona, że to już pora, szybko się starała zebrać i zaraz o dziwo byliśmy w drodze do kliniki.

- Więc pracujesz?
- Tylko drobne pomysły. Nie dźwigam, nie musisz się o to martwić. – zauważyła na co się zaśmiałem – A u ciebie jak tam?
- Ciężko. Zakopałem się w sumie w aktach, ale dzisiejsze popołudnie bardzo mi się przyda. Dlatego pomyślałem, że zjemy na mieście i może coś zrobimy? Chyba, że musisz wracać do pracy.
- Jeśli masz ciekawy plan to chętnie zrobię sobie wolne.

Od razu się do niej uśmiechnąłem i w sumie to planowałem gdzie moglibyśmy wyjść. Na szczęście nie było opóźnień, i mogliśmy wejść. Nie czułem się komfortowo, w końcu to jak dla mnie damski lekarz, świat tylko dla kobiet. Wszędzie widziałem plakaty odnośnie ciąży, chorób kobiecych i musiałem przyznać, że miałem przez to lekkie zawroty głowy. W dodatku Charlie rozmawiała z lekarką o takich sprawach, że nawet nie wiedziałem o czym mówią. W końcu usiadłem obok żony przy leżance i po raz pierwszy miałem zobaczyć USG.

- Gotowi? – spojrzała na nas na co pokiwałem głową – Jak już mówiłam, wasze maleństwo jest w kształcie gruszki. I rozumiem, że chcecie usłyszeć bicie serca?
- Tak, żona już ponoć słyszała. – zauważyłem na co się cicho zaśmiała lekarka i zaraz pogłośniła głośnik i w całym pokoju było słychać bicie serca, i musiałem przyznać, że moje serce stanęło – O matko… - szepnąłem i zaraz złapałem Charlie za dłoń – Bije tak szybko jak tatusiowi, kiedy widzi mamusię.
- Jak widać wszystko przebiega prawidłowo. I tak na 80 procent mogę powiedzieć, że będą mieć państwo córeczkę. Choć na następnej wizycie będziemy mogli ocenić to dokładniej. – zauważyła z uśmiechem, podając Charlie ręcznik
- I będę musiał wybierać męża wśród Toma chłopców. – mruknąłem pod nosem na co dostałem w ramię od Charlie – Za wcześnie?
&&&

Mogłem zachować zdjęcie usg więc nosiłem je przy sobie i w wolnej chwili zerkałem. Do tej pory do mnie nie docierał fakt, że jedna chwila a Charlie pod sercem będzie nosić moje dziecko. Miałem w szkole biologię. Wiedziałem co i jak, jednak moment kiedy słyszy się bicie serca własnego dziecka, zmienia wszystko. Zresztą… wiem, że Charlie szukała wsparcia, dlatego chciałem stanąć na wysokości zadania. Siedziałem zresztą w swoim gabinecie i ponownie zajęty byłem czymś innym niż praca, zresztą musiałem. Od tygodnia pisała do mnie Jojo, chciała się spotkać, porozmawiać. W sumie to wypadałoby porozmawiać z nią i raz na zawsze zakończyć znajomość. Nie byłem w sumie z nią szczery, na imprezie po prostu się wściekłem na nią, choć to tak naprawdę nie była jej wina. Wsadziłem ją do taksówki i pojechałem do domu. W sumie nie wyjaśniłem jej niczego. Ale z drugiej strony bałem się… że jakimś cudem Charlie wszystko odkryje i odejdzie. A wtedy nie będzie tak łatwo. Choć teraz też nie mogę powiedzieć, że jest jak dawniej. Dalej spałem w końcu w gościnnym, ba! Nawet nie mogłem jej pocałować, bałem się w sumie też jej reakcji. Bawiłem się długopisem aż nagle usłyszałem gwizdanie. Odwróciłem się automatycznie i na widok Toma od razu pojawił się na moich ustach uśmiech. Szybko też wstałem i go przytuliłem.

- Co to za wizyta? – zaśmiałem się poprawiając koszulę
- Rodzinna wycieczka. Miałem dzisiaj wolne i w taki o to sposób weekend spędzę w Bath. Zostawiłem Sarę z śpiącym Paulem u was i dostałem za zadanie wyciągnąć cię z pracy.
-  Mówisz, że weekend z wami? To zdecydowanie wychodzę wcześniej, jeszcze trzeba Paula uratować ze szponów kobiet.
- Ej!- pogroził mi palcem – Lepiej uważaj, w domu są dwie kobiety z hormonami i dziecko. To nie jest łatwy orzech do zgryzienia.
- Mówisz?- zaśmiałem się i zacząłem zbierać swoje rzeczy – To może nie wrócę?
- Możemy pojechać na około. – zauważył przyglądając mi się – Wiesz tam rozmowy tylko o dzieciach. Nie wiem czy to zniesiesz.
- Szczerze? – założyłem na siebie marynarkę – Nie mogę się doczekać, aż moja córka będzie już na świecie.
- Czyli zepsułeś niespodziankę.- zaśmiał się głośno na co zdziwiony na niego spojrzałem – Dziewczyny chcą zrobić dzisiaj kolację. i myślę, że to był ten moment kiedy chwalicie się dobrą nowiną. Ale gratuluje. – uśmiechnął się – Choć to dla mnie trochę dziwne, sam w końcu podrzuciłem ci papiery. – w sumie tylko machnąłem ręką i zaraz byliśmy w drodze do pubu na jedno piwko, dopiero wtedy wziąłem głębszy wdech na co zdziwiony mi się przyjrzał
- Dla wszystkich to jest szok, taka jest prawda. I choć nie jest między nami idealnie, to staramy się. Chodzimy na terapię, ale jak na razie idzie nam jak krew z nosa. Kompletnie nie możemy się przełamać. – przetarłem zmęczona twarz – Właściwie to nie powiedziałbym, że zachowujemy się jak małżeństwo. Nawet na badania chodziła sama.
- A rozmawiałeś z nią sam na sam? Taka terapia, ale w domu?
- Nie pomyślałem o tym… zresztą na głowie mam też Jojo. – jęknąłem- Nie potraktowałem jej dobrze, niczego nie wyjaśniłem tylko wściekły ją odprawiłem. I teraz chce się spotkać, porozmawiać.
- Zły pomysł. – westchnął na co pokiwałem głową – W sumie po co wyjaśniać i co? Chcesz jej powiedzieć, że jednak wróciłeś do żony i będziecie mieć dziecko? Dopiero będzie wściekła.
- Charlie jakby się dowiedziała to by dopiero mi nie dała żyć… - powiedziałem cicho – Naprawdę mi na niej zależy, a teraz… choć jestem przerażony to jednak nie mogę się doczekać. Kiedy usłyszałem bicie serca małej…
- Charlie też promienieje. I uwierz mi, to normalne, że się boisz. Mam to do tej pory. Jednak dacie radę, musicie tylko wszystko sobie wyjaśnić między wami, choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo. Nie mam żadnych wiadomości, które by ci pomogły. W sumie to dlatego tu jesteśmy, Charlie nic nie mówiła, a wiesz jakie one są.
- Ostatnio ciężko z niej cokolwiek wyciągnąć.
- Może nie do końca starasz się z niej to wyciągnąć. – powiedział cicho – Przypomnij sobie wasze początki, te godziny rozmów.


Uśmiechnąłem się jedynie do niego bo miał niezły plan. Jeśli chciałem wszystko odbudować od nowa muszę pokazać Charlie, że dalej jest dla mnie atrakcyjna jak w pierwszym dniu. Kiedy spotkałem ją ubraną w szarą sukienkę na weselu. 

1 komentarz:

  1. Sean już nie może doczekać się aż jego córa pojawi się na świecie, co jest dowodem na to, że na prawdę się zmienia :) Na całe szczęście z samopoczuciem Charlie jest o wiele lepiej, czego nie można powiedzieć do terapii. Ale nie ma czemu się dziwić bo dość trudno jest otworzyć się przed obcą osobą i opowiadać o trudnych na siebie rzeczach. Niepokoi mnie Jojo. Obawiam się, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

    OdpowiedzUsuń