Choć miałam porozmawiać z Seanem to kompletnie nie mogłam
się przełamać. Nie wiedziałam nawet od czego zacząć. W dodatku musiałam znowu
jechać do Bath, do mojego ginekologa. Miałam wizytę kontrolną po ostatnim
poronieniu i to był najlepszy moment na rozmowę z mężem. Najpierw zadzwoniłam
do jego kancelarii aby zapytać czy Sean jest w pracy. Okazało się, że do pory
lunchu jest w sądzie. Miałam zatem trochę czasu. Najpierw spotkałam się z moją
lekarką, która zadawała mi dużo pytań, jak również odpowiedziała na moje. Po
tym miałam kontrolne badanie, tylko słyszałam jak coś mruczy pod nosem.
Kompletnie tego nie rozumiałam, aż w końcu stanęła nade mną i zaczęła
przygotować USG. Kazała mi podnieść fartuszek wyżej i zaczęła robić badanie.
Przyglądałam się jej dokładniej aż w końcu wzięła głębszy wdech.
- Widzisz, pamiętasz jak ci mówiłam, że po poronieniu i
zabiegu łyżeczkowania jaki przeszłaś trzeba odczekać pewien czas. Teoretycznie
można zacząć już po kilku tygodniach, jednak jako lekarze bardziej proponujemy
pół roku, rok. Wiadomo kobieca psychika inaczej musi się przygotować.
- Nie rozumiem. – westchnęłam
- Jesteś w ciąży. – powiedziała i wskazała mi na monitor –
Widzisz, o tutaj. To początki, jednak…
- Będę mamą? – szepnęłam z łzami w oczach na co pokiwała głową
– To nie za szybko?
- To dość szybko. Możesz się ubrać. – powiedziała, więc to
też uczyniłam i do niej wróciłam – Dlatego chciałabym z tobą porozmawiać. Po
poronieniu nie jest to takie łatwe.
- Ale czy wszystko na razie przebiega dobrze?
- Jak na razie tak. Tutaj masz receptę, i następną datę
wizyty. Wpisałam cię sama w kalendarz. Twoje wyniki badań nie wykazały, że to
była wina wady genetycznej, więc tym razem powinno wszystko przebiec zgodnie z
podręcznikiem. Nie możesz teraz myśleć na zapas… tylko maksymalnie zrelaksować.
Pokiwałam jedynie głową i wyszłam z jej gabinetu, właściwie
z całej kliniki i nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Byłam w ciąży, pod sercem
nosiłam dziecko i ponownie było to dziecko Seana. Teraz wszystko się
skomplikowało. Nawet nie wiem w którym momencie znalazłam się w sądzie,
usiadłam na jednej z ławek i po prostu siedziałam przy wyjściu. Cały czas
rozmyślałam, nad tym co się zmieni i co najlepszego narobiliśmy. Przetarłam
dłonie i usłyszałam tylko swoje imię. Podniosłam głowę do góry i widziałam
Seana z togą przewieszoną przez ramię, zdziwiony mi się przyglądał i zaraz
poczułam łzy w oczach. Wstałam tylko i po prostu się w niego wtuliłam na co
czułam, ze nie wiedział co się dzieje. Objął mnie jednak jednym ramieniem, aż w
końcu się od niego odsunęłam.
- Wszystko gra?
- Możemy porozmawiać? Wiem, że jesteś w pracy…
- Mam teraz lunch, więc spokojnie możemy gdzieś usiąść. –
zauważył na co pokiwałam głową
Sean zaraz przepuścił mnie przodem więc po prostu tak
szliśmy przed siebie, gdzie opatuliłam się tylko szalem, niestety było dziś
chłodno, jednak nie chciałam zaszyć się w jakiejś knajpie, gdzie o tej porze
było sporo osób, w końcu mieliśmy porę lunchu. Sean jednak powiedział, że zna
świetne miejsce, więc nie pozostało mi nic innego jak za nim iść, i w taki o to
sposób siedziałam w kawiarni gdzie zamówiłam herbatę. Dalej bawiłam się dłońmi
choć widziałam jego wzrok.
- Przepraszam, że wtedy wyszłam. Uciekłam jak jakaś
puszczalska. – szepnęłam
- Nic nie szkodzi, rozumiem. – zauważył i zaraz o dziwo
pojawiło się picie za które podziękowałam uśmiechem – Zresztą nie masz za co
przepraszać.
- Jednak zachowałam się głupio… - zauważyłam na co położył
dłoń na mojej – Zresztą powinniśmy porozmawiać, już wcześniej… Sean nie możemy
tak żyć… w takiej niepewności. Musimy coś w końcu zdecydować. Mam dość
mieszkania z rodzicami. Muszę zresztą wrócić do pracy, a mieszkając w Londynie
nie mogę pracować w Bath.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zresztą moje zdanie
znasz.
- I cholernie nie pomaga. – przetarłam zmęczoną twarz – Już
sama nie wiem co mam zrobić.
- Najlepiej to co podpowiada serce i umysł. – zauważył pijąc
kawę
- Jestem w ciąży. – powiedziałam na jednym tchu i uważnie mu
się przyjrzałam na co zamarł dokładnie mi się przyglądając – To twoje dziecko.
- A-ale… a-ale… tak można? To nie za wcześnie?
- Fizycznie nie ma żadnych przeciwwskazań. – zauważyłam
czując łzy w oczach – Jednak… Sean nie mogę tak żyć. Nie chcę wychowywać tego
maleństwa sama, ja sobie nie dam rady. Zresztą jeśli… co będzie jeśli nie
będzie ok.? jeśli znowu poronię, bądź coś się stanie? Ja sobie nie poradzę… -
płakałam coraz bardziej na co po chwili poczułam tylko jego silne ramiona,
które mnie mocno do siebie przytuliły – Nie mogę być sama.
- I nie jesteś. – szepnął – Wróć do Bath. Mogę nawet spać w
gościnnym, jednak… wróć. Pójdziemy na terapię małżeńską, zrobimy wszystko, aby
naprawić to co spieprzyłem. – szepnął i poczułam jak kładzie dłoń na moim
brzuchu – Będzie dobrze. Ktoś jeszcze wie?
- Dowiedziałam się dzisiaj. I zabawne, ale byłeś pierwszą
osobą, która i tak wpadła mi do głowy. W końcu tak powinno wyglądać, nie? Żona
dzieli się dobrą nowiną z mężem.
- Będzie dobrze. – pogłaskał mnie po głowie na co tylko
oparłam ją o jego klatkę piersiową i zaraz zresztą pojawiła się przede mną
chusteczka – Niestety będę musiał wrócić do pracy po lunchu. – westchnął –
Pojedziesz taksówką do domu?
- Wrócę do Londynu. – szepnęłam wycierając oczy na co usiadł
sztywno – Porozmawiam z rodzicami, spakuje swoje rzeczy i przyjadę… choć masz
rację, przeniesiesz się do gościnnego. I pójdziemy na terapię.
- Dobrze, jednak daj mi znać. Wezmę dzień wolny i pojadę do
Londynu, i wrócimy twoim autem. Nie pozwolę ci jechać samej samochodem. Wiem,
że ciąża to nie choroba, jednak wolę dmuchać na zimne, przez pierwszy trymestr
będziesz uważać na siebie.
O dziwo Sean odprowadził mnie na dworzec więc jedynie się z
nim pożegnałam i wróciłam do Londynu, teraz czekało na mnie najtrudniejsze
zadanie. Doskonale wiedziałam jak zareagują moi rodzice, zapewne nie będą
szczęśliwi. Choć jak im powiem o wnuku to raczej nie powinni być aż tak źli.
Sama jeszcze tego wszystkiego nie rozumiałam, najlepsza noc w moim życiu i
dzięki temu pod sercem noszę nasze maleństwo. Kompletnie tego nie rozumiałam…
jak, dlaczego. Jak tylko dotarłam do domu od razu wpadłam na rodziców, którzy
mi się dokładnie przyglądali. No cóż, wiedzieli, że ponownie byłam w Bath i
doskonale wiedzieli gdzie byłam wtedy, kiedy wróciłam dopiero na drugi dzień.
Wzięłam jedynie głębszy wdech i usiadłam z nimi w salonie, gdzie wszystko
dokładnie im powiedziałam. O dziwo zaskoczyła mnie ich reakcja, na wieść o tym,
że będą dziadkami oszaleli i nawet cieszyli się, że Sean stanął na wysokości
zadania i nie zamierza ode mnie odchodzić, a jednak zachowuje się jak na
prawdziwego mężczyznę przystało. Tylko byłam jako jedyna chyba do tego
sceptycznie nastawiona. Trochę się wszystkiego obawiałam, jednak… musiałam
podejmować decyzję zgodne z sercem i rozumem.
&&&
tadam :D nawet skończyłam juz to opowiadanie z czego się bardzo cieszę hahaha xd
i zapraszam na drugie opko - https://la-vida-en-galicia.blogspot.com/
Brałam pod uwagę fakt, że Charlie może zajść w ciążę po "przygodzie" z mężem, dlatego wielkiego szoku nie przeżyłam ^^ Cóż, terapia małżeńska brzmi w tym momencie bardzo racjonalnie, ale to od Seana jedynie zależy czy się zmieni. I czy żona w pełni mu zaufa, co wcale łatwe nie jest. A ma ku temu ogromną motywację, bo los dał im drugą szansę, którą jest dziecko. Mam nadzieję, że tym razem wszystko będzie dobrze i będą mogli za parę miesięcy trzymać w ramionach ten cud :)
OdpowiedzUsuń