Nigdy nie przypuszczałam, ze spakowanie walizki zajmie mi
tak mało czasu. Zawsze musiałam planować z tygodniowym wyprzedzeniem co ze sobą
wezmę a pod koniec i tak zmieniałam zdanie i nie chciało mi się jechać. W tym
przypadku było zupełnie inaczej. Prawda była taka, że nie mogłam się już
doczekać. Oczywiście podziękowałam Sarze za to, że zaproponowała ten wyjazd.
W Portugalii już byłam, ale nie na tej wyspie. W dodatku Sean zaszalał,
nie wynajął nam klasycznego pokoju tylko od razu apartament. Choć trochę się
obawiałam lotu, teraz miałam niestety fazę na częste wizyty w toalecie co było
sporym utrudnieniem. W dodatku nie chciałam mówić głośno, ale zdziwiło mnie to,
że mój mąż ma urlop i bez problemu mu go dali w tym momencie. Punktualnie
jednak zjawiliśmy się na lotnisku i na szczęście nie było opóźnień. I o dziwo
jakoś przetrwałam lot, choć w pewnym momencie mieliśmy straszne turbulencje,
dlatego też złapałam Seana za dłoń na co sam złączył swoje palce z moimi i tak
lecieliśmy większą część drogi. W dodatku o nic nie musiałam się martwić, Sean
zaplanował każdy szczegół naszej podróży. I w taki też o to sposób dość szybko
znaleźliśmy się w naszym hotelu, gdzie od razu rzuciłam się na ogromne łóżko.
- Wszystko w porządku? – przyjrzał się siadając na łóżku
- Tak. Jestem tylko trochę zmęczona.
- W takim razie odpocznij. Mamy w końcu urlop, i nigdzie się
nam nie spieszy. Zresztą ja się odświeżę i przygotuje sobie kanapę. – zauważył
na co westchnęłam siadając obok niego i tylko złączyłam nasze dłonie ze sobą i
widziałam ten błąkający się uśmieszek
- Dobrze wiesz, że w pierwszą noc w nowym miejscu nie lubię
spać sama. My nie lubimy spać. – dotknęłam się brzuszka - Łóżko jest ogromne, damy radę.
- Jesteś pewna? – szepnął na co pewnie pokiwałam głową, że
tak – Dobrze, ale odpocznij. – zauważył dając mi buziaka w czoło i sam uciekł
do łazienki
W sumie tak było cały czas, miałam nawet wrażenie, że Sean
mnie omija. Nawet jak nasi przyjaciele nocowali u nas w weekend, mimo tego, że
spaliśmy razem w jednym łóżku, miałam wrażenie, że mocno się starał mnie nie
dotykać. Owszem dał mi jednego całusa i to by było na tyle. Nawet sama
zastanawiałam się co zrobić, moje hormony czasem zaskakiwały nawet mnie, a
tutaj miałam mężczyznę na wyciągnięcie ręki. Który o dziwo na ostatniej sesji
sporo się otworzył. Choć ja dalej nie byłam do tego gotowa, i zastanawiałam się
czy to czasem nie we mnie tkwi problem. Tak długo nad tym rozmyślałam, że nie
zauważyłam nawet kiedy Sean wrócił z łazienki, sama jednak postanowiłam się
odświeżyć i naładowana nowa energią mogłam ruszyć na małe zwiedzanie. Pogoda
nam jak na razie dopisywała, było słonecznie i co najważniejsze ciepło, ale nie
jeszcze na tyle, żebym umierała. Spacerowaliśmy wolnym krokiem i dopiero
dotarło do mnie, że od dawna nie czułam się tak zrelaksowana. Już brakowało mi
urlopu, wolnych dni, gdzie nie musiałam się niczym martwić. Choć musiałam
częściej chodzić do toalety to jakoś nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, w
dodatku nawet Sean nie marudził, a grzecznie na mnie czekał. Czasem naprawdę
mnie zaskakiwał, pamiętam jak raz miałam zapalenie pęcherza, nie czułam się
wtedy dobrze, a on zamiast mi współczuć to jeszcze się ze mną pokłócił.
Uśmiechnęłam się lekko do wspomnień na co widziałam jego pytający wzrok.
- Wspominam nasze wcześniejsze urlopy. – zauważyłam łapiąc
go pod ramię
- Urlopy, urlopami. Nasza podróż poślubna i tak była
najlepsza.
- Bo spaliśmy wtedy osobno? – zaśmiałam się na samo
wspomnienie – Do tej pory nie mogę zapomnieć twojej miny kiedy dowiedziałeś się
na miejscu, że zarezerwowałeś nam pokój w sześcioosobowym apartamencie, gdzie
mieliśmy dwóch studentów i matkę z dzieckiem.
- Gdyby nie ta matka z dzieckiem na pewno bym nie spał na
górze. Tylko przy tobie. – mruknął – Wiem wygłupiłem się wtedy. Myślałem, że
dobrze zrozumiałem francuski. A jak widać nie.
- To i tak był mój ulubiony wyjazd. – zauważyłam – Choć nie
do końca byliśmy sami, to jednak miałam wrażenie, jakbyśmy na tym świecie byli
tylko my. Czasem tęsknie za tym, za nami…
- Tutaj też możemy tacy być. – powiedział – To spora wyspa.
- I też przez to wynająłeś nam apartament, gdzie chcesz spać
na kanapie niż ze mną w łóżku? – westchnęłam – Tak jakbyś się mnie bał, albo
brzydził. Tak samo było w domu, nie bez powodu przeniosłam cię z Sarą do
sypialni. A po ich wyjeździe i tak uciekłeś do gościnnego. Przez to nawet
zakupy nie sprawiły mi radości… nie wiem w czym… - nie dane było mi dokończyć,
bo o dziwo Sean stanął przede mną i zaraz namiętnie mnie pocałował na co z
pomrukiem odwzajemniłam czując przyjemne ciepło
- To nie tak jak myślisz… po prostu… przysiągłem sobie, ze
zbliżę się do ciebie dopiero wtedy kiedy sobie wszystko wyjaśnimy… kiedy oboje
się otworzymy. – westchnął, delikatnie
głaszcząc mnie po policzku – Na ostatniej sesji było całkiem ok…. jednak
czekam, aż w końcu ty się otworzysz.
- Nie masz na myśli w tym momencie mnie nagą w łóżku? –
mruknęłam na co się zaśmiał głośno i rzucił nie – Chyba nie potrafię… to nie
tak, że nie chcę.. jednak nie mogę się chyba przełamać, aby rozmawiać o tym wszystkim
przed obca mi osobą. Ta baba tylko słucha, nic nie mówi, nie radzi. – jęknęłam
– Inaczej wyobrażałam sobie terapię.
- Ona czeka aż będzie miała do czego poradzić. Na razie to
wie tylko o tym, ze cię zdradziłem, że nie mieliśmy dla siebie czasu. I wie o
mnie wiele więcej, raz byłem u niej bez ciebie. – westchnął więc zdziwiona na
niego spojrzałam – Chciałem z nią porozmawiać, bez świadków. Myślę, ze taka
samotna sesja też dobrze tobie zrobi. Nie będziesz się wstydziła mówić przy
mnie o niektórych sprawach.
- Nie wstydzę się… tylko. – przetarłam twarz od razu
siadając na murku, który stał niedaleko – Wiem jak wygląda Jojo, i mam w sobie
też mnóstwo hormonów i po prostu cały czas o tym wszystkim myślę… o tym jaki
byłeś z nią, a jaki ze mną… nawet myślę o tym jaki byłeś z innymi kobietami.
- To był przecież powód dlaczego nigdy nie rozmawialiśmy o
naszych byłych. – zauważył – Wiem, że masz w sobie mnóstwo hormonów, jednak
uwierz mi, nawet jeśli byśmy się teraz przespali to by to nic nie zmieniło.
Dalej byś miała te głupie skojarzenia.
- Nie są głupie. – mruknęłam zakładając ręce na piersiach na
co się zaśmiał i kucnął przede mną – Pobrudzisz sobie spodnie. – westchnęłam
patrząc na jego jasno brązowe chinosy – Wstawaj. – pociągnęłam go do góry na co
oparł dłonie po obu moich stronach
- Widzisz, zawsze jest inaczej. Wtedy powiedziałaś tak, dziś
powiedziałaś wstawaj. Nigdy nie porównuj się do innych, ani nie myśl co było
kiedyś. Musimy żyć chwilą, bo nigdy nie będzie tak samo. My się zmieniamy i
wszystko się zmienia. – zauważył i usiadł obok mnie – Musimy patrzeć też w
szerszym kontekście, będziemy w końcu w trójkę. Widzisz, są różne typy
związków. Z każdą dziewczyną łączyło mnie coś innego, i zawsze byłem dupkiem. –
westchnął więc mu się przyjrzałam – Nigdy nie rzuciła mnie dziewczyna. Sam
porzucałem je dla innych, sam nie wiedziałem wtedy nawet czego szukam. Zawsze
zazdrościłem… tego co łączy Toma i Sarę. W pewnym momencie chciałem tego dla
siebie, jednak nie byłem gotów. Ponownie rzuciłem dziewczynę, która właściwie
czekała na pierścionek zaręczynowy. Wtedy poznałem ciebie i znasz dalszy ciąg
historii.
- Ponownie byłeś dupkiem. – westchnęłam bawiąc się obrączką –
było dobrze, jednak… gdybyś sypiał tylko z jedną… - mruknęłam
- Nic mnie nie usprawiedliwia, wiem o tym. Jednak… tak jak
mówiłem są różne typy związków. Z jednymi łączy cię tylko seks, zabawa. Taka
była Jojo, i w przeszłości wiele dziewczyn. To prawda, nigdy nie miałem
poważnego związku, znaczy się ja tego tak nie traktowałem. Jednak to co nas łączy…
widzisz nie płakałem za tym, że stracę cię jako swojej kochanki. Doszło do
mnie, że stracę cię jako osobę, jako moją przyjaciółkę, towarzyszkę na dobre i
na złe. Znasz mnie jak mało kto, doskonale wyczuwasz kiedy mam zły humor, dobry
humor. Wiesz co lubię, jak wygląda zawsze mój poranek. Tego nie mam i nigdy nie
miałem z innymi.
- Zawsze rano musisz wypić mocną czarną kawę, i uwielbiasz
bajgle z szynką, i najlepiej jak masz roztopiony ser na nim… dlatego po
tosterze wkładasz je do piekarnika. – szepnęłam i zaczęłam się śmiać – Naprawdę
znamy się jak łyse konie. Myślisz, ze poznamy tą kruszynkę?
- Jeśli nam ułatwi to zadanie, to raczej tak. – zaśmiał się
i lekko mnie szturchnął ramieniem – Tak jest lepiej prawda? Rozmawiamy, tak jak
marzyłaś.
- Prawda jest taka, że czuję się jak na randce. Ale takiej
prawdziwej, z nowo poznanym chłopakiem i to uczucie jest zdecydowanie miłe. –
uśmiechnęłam się szeroko – W dodatku na wyspie, w Portugalii. W tym momencie
przeszedłeś samego siebie. – przyjrzałam mu się i widziałam jego uśmiech
- Jest jeszcze coś co powinno się zrobić na pierwszej,
prawdziwej randce.
Szepnął i po chwili poczułam jego usta na moich, z uśmiechem
przyjęłam tą pieszczotę, bo nigdy nie okazywał takich uczuć w miejscu
publicznym, a tu całujemy się na czyimś murku, na jednej z głównych ulic. Wyłączyłam w tym momencie jednak myślenie i
po prostu skupiłam na czymś przyjemniejszym.