środa, 29 maja 2019

2. Kochanie, ja nie o takim lunchu mówiłem.

Kolejny ciężki tydzień.  Projektowałam właśnie jednej parze sypialnie kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, zdziwiona bo raczej w porze lunchu nikogo się nie spodziewałam, wyszłam tej osobie naprzeciw. Zdziwienie było jeszcze większe kiedy zobaczyłam Seana z uśmiechem. Jego zdecydowanie się nie spodziewałam, zwłaszcza, że jakby nigdy nic podszedł do mnie i namiętnie pocałował.

- Kochanie a ciebie co naszło i co najważniejsze co tu robisz? – zaśmiałam się łapiąc go za poły marynarki
- Przyjechałem na lunch. Mam trochę więcej czasu więc postanowiłem zrobić ci niespodziankę?
- Tyle tylko, że ja nie mam nic przygotowane na lunch. Zajadam marchewki pracując. – westchnęłam
- Kochanie, ja nie o takim lunchu mówiłem.

Nim się obejrzałam to już wisiałam w powietrzu, więc objęłam go nogami w pasie ze śmiechem. Choć nie wiedziałam co go naszło to jednak bardzo mi się podobała ta przerwa na lunch. Leżałam na łóżku i przyglądałam się jak Sean się ponownie ubiera do pracy. Wszystko zakładał powoli, choć nie rozumiałam po co. I tak koszula się pogięła, kiedy szybko ją ściągaliśmy i rzucił ją w kąt pokoju. Na moich ustach widniał uśmieszek i delikatnie skubałam kołdrę.

- Dziś wrócę trochę później.
- Więc to o to chodziło. – westchnęłam
- Nie, nie jestem taki. – zaśmiał się – Miałem ochotę. Ostatnio wieczorami nie mieliśmy czasu, więc postanowiłem przyjść w południe. – usiadł na łóżku z krawatem więc za niego złapałam i powoli mu zawiązywałam – Mam dzisiaj po prostu dużo pracy, nowa sprawa. Chciałbym się na tym trochę skupić.
- Czyli jak zawsze. – poprawiłam mu kołnierzyk – Jesteś gotowy.
- Gniewasz się? – przyjrzał mi się dokładnie na co westchnęłam
- Po prostu tęsknie za tobą. Czasem zachowujesz się dziwnie. – zauważyłam spokojnie – Jesteś nieobecny, dużo pracujesz. Wiem, że to przeze mnie się tu przeprowadziliśmy. – westchnęłam poprawiając sobie kołdrę – Tak jak mówiłam, jestem ci za to wdzięczna. Jednak… czasem się boje. Czy to była dobra decyzja… czy przeprowadzka do Bath nie jest pomyłką.
- Dlaczego tak uważasz? Fakt zdziwiło mnie to, że rzuciłaś pracę zanim ze mną porozmawiałaś na ten temat, jednak to była dobra decyzja. Doskonale wiesz jakim wtedy byliśmy małżeństwem.
- Wiem, jednak… czy musieliśmy przeprowadzić się do Bath? Czy to dobry pomysł był? W końcu mogliśmy mieszkać i robić to samo co tutaj, w Londynie. I tak często tam jeździsz.
- Charlie… - westchnął siadając przodem do mnie – Owszem mogliśmy zostać w Londynie, ja dalej bym pracował dla jednej z większych firm prawniczych, ty za to byś miała swoją firmę, jednak szybko by się to zmieniło. – zauważył na co mu się dokładnie przyjrzałam – Jesteś świetnym architektem, i nie wierzę, że byłabyś w stanie pracować w domu w wielkim mieście, gdzie każda firma by chciała mieć cię w swoich szeregach. Nic by się nie zmieniło… tutaj mamy w końcu spokój.
- Jednak wszyscy są w Londynie, za którym tęsknisz. Stąd te wypady do stolicy, a to jakiś koncert z kolegami, a to zaraz coś związanego z pracą. Ciebie aż korci, aby jechać… to ja zostaje w Bath.
- Bo chcesz. Uwielbiasz to miejsce. – zauważył – Zresztą możesz też sama pojechać do Londynu. Do rodziców, przyjaciół. Sara zapewne oszaleje z radości jak się będzie mogła z tobą spotkać.
- Yhym… - westchnęłam na co zaraz podniósł moją twarz za podbródek – Po prostu tęsknie za tobą. Za Seanem, który porwał mnie na Prowansję, aby tylko się oświadczyć. Ale uciekaj, spóźnisz się i przez to będziesz znowu siedzieć do bardzo późna. – poprawiłam się na co pokiwał głową – Rozumiem, że mam na ciebie nie czekać?
- Postaram się, ale nie obiecuję.

Uśmiechnęłam się jedynie delikatnie i widziałam, że Sean chciał coś powiedzieć, ale jednak spuścił głowę i rzucił, ze ucieka. Dał mi buziaka w czoło i już go nie było w sypialni. Westchnęłam tylko i postanowiłam się w końcu ubrać i wróciłam po prostu do pracy. Nie miałam ochoty sprzątać, ścielić łóżka. Wyrzuciłam jedynie zużytą prezerwatywę  i zaraz zamknęłam się z kubkiem herbaty w gabinecie. Siedziałam tak do późnego wieczora i było tak jak myślałam. Nie miałam co czekać na Seana. Zamknęłam jedynie dom i poszłam spać. Na drugi dzień jak tylko się przebudziłam zobaczyłam, że jestem sama w łóżku. Westchnęłam tylko, bo tego się nie spodziewałam. Zerknęłam tylko na zegarek i już wiedziałam, dlaczego jestem sama. Sean od dawna był w kancelarii, a ja za to nie miałam ochoty nawet wychodzić dziś z łóżka. Miał w sumie rację, ostatnio zamykałam się w domu, dlatego złapałam za telefon i szukałam w kontaktach do kogo mogłabym zadzwonić. W końcu jednak wybrałam numer do mojej mamy, dawno u nich nie byłam, jednak oni wyjeżdżali w ten weekend na wakacje do Hiszpanii. Życzyłam im tylko miłych wakacji i w końcu postanowiłam wstać z łóżka. Zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic i postanowiłam iść na spacer, jak zawsze było sporo turystów, jednak to mi nie przeszkadzało. Spacerowałam po prostu między uliczkami, aż w końcu usiadłam w jednej kawiarni na kawę. Usłyszałam swój telefon, więc zaraz go wyciągnęłam z torby i zobaczyłam, że to Sara. Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach i szybko odebrałam połączenie.

- Kochana! Zostałaś ciocią drugiego chłopca. – zaśmiała się więc i mi nie pozostało nic innego jak się szeroko uśmiechnąć – I przy okazji Paul tęskni za swoją ukochaną ciocią, która mu na wiele pozwala.
- Wcale mu nie pozwalam. – zaczęłam się bronić – Po prostu oboje lubimy się dobrze bawić.
- Wiem, wiem. Odwiedziłabyś nas, chyba, ze jesteś zapracowana.
- Właściwie to mam teraz wolne. I chętnie się wyrwę z domu.
- Widzę, że nie tylko mój mąż jest zapracowany. – westchnęła – W takim razie zapraszam do Londynu. Zrobimy sobie babski dzień, zakupy, może kosmetyczka. Co ty na to?
- Chętnie. – uśmiechnęłam się – Daj znać kiedy a wsiądę w pociąg.


Umówiłam się z Sarą na jutro, więc zaraz w sumie się zebrałam i wróciłam do domu. Wyciągnęłam z garderoby torbę i zaczęłam się pakować. Sara zaproponowała mi nocleg, abym nie musiała się szwendać po nocy. Zawsze, od kiedy pamiętam o mnie dbała. Nawet jak byłyśmy w szkole, zawsze mnie zatrzymywała w domu i w taki o to sposób częściej nocowałam u niej niż u siebie. byłyśmy jak dwie papużki, ciężko było nas rozłączyć. Zawsze razem, na dobre i na złe. Do tej pory pamiętam jak narzekała mi na najlepszego przyjaciela Toma. Nawet mnie przed nim ostrzegała – pod żadnym pozorem, nie daj się nabrać na jego słodkie oczka. Wtedy się z niej śmiałam, jednak teraz. Choć mnie przestrzegała, zrobiłam i tak po swojemu. Spojrzałam z uśmiechem na nasze zdjęcie, które stało na komodzie. Byliśmy wtedy na początku naszego związku i jeszcze nie wiedzieliśmy ile zmian zajdzie. Choć nie chciałam mówić tego na głos… zastanawiałam się czasem czy Sean jednak nie żałuje, ze przenieśliśmy się do Bath. 

1 komentarz:

  1. Cóż, na pierwszy rzut oka nie wydaje się aby Sean żałował przeprowadzki, a może po prostu robi dobrą minę do złej gry ^^ Mam wrażenie, że Charlie niepotrzebnie panikuje. Podjęli taką decyzję i koniec. Nie musi na głos mówić tego "co on stracił" przez to, bo chłopina jeszcze w to za bardzo uwierzy. Mam nadzieję, że odwiedziny u przyjaciółki ją trochę zrelaksują, skoro szybki lunch nie do końca jej w tym pomógł :D
    Co do pytania o Saula to całkowicie straciłam wenę i na ten moment historia jest zawieszona. Źle mi z tym, ale nie chcę pisać "na siłę".

    OdpowiedzUsuń