Kolejny ciężki tydzień.
Projektowałam właśnie jednej parze sypialnie kiedy usłyszałam jak ktoś
wchodzi do domu, zdziwiona bo raczej w porze lunchu nikogo się nie spodziewałam,
wyszłam tej osobie naprzeciw. Zdziwienie było jeszcze większe kiedy zobaczyłam
Seana z uśmiechem. Jego zdecydowanie się nie spodziewałam, zwłaszcza, że jakby
nigdy nic podszedł do mnie i namiętnie pocałował.
- Kochanie a ciebie co naszło i co najważniejsze co tu
robisz? – zaśmiałam się łapiąc go za poły marynarki
- Przyjechałem na lunch. Mam trochę więcej czasu więc
postanowiłem zrobić ci niespodziankę?
- Tyle tylko, że ja nie mam nic przygotowane na lunch.
Zajadam marchewki pracując. – westchnęłam
- Kochanie, ja nie o takim lunchu mówiłem.
Nim się obejrzałam to już wisiałam w powietrzu, więc objęłam
go nogami w pasie ze śmiechem. Choć nie wiedziałam co go naszło to jednak
bardzo mi się podobała ta przerwa na lunch. Leżałam na łóżku i przyglądałam się
jak Sean się ponownie ubiera do pracy. Wszystko zakładał powoli, choć nie
rozumiałam po co. I tak koszula się pogięła, kiedy szybko ją ściągaliśmy i
rzucił ją w kąt pokoju. Na moich ustach widniał uśmieszek i delikatnie skubałam
kołdrę.
- Dziś wrócę trochę później.
- Więc to o to chodziło. – westchnęłam
- Nie, nie jestem taki. – zaśmiał się – Miałem ochotę.
Ostatnio wieczorami nie mieliśmy czasu, więc postanowiłem przyjść w południe. –
usiadł na łóżku z krawatem więc za niego złapałam i powoli mu zawiązywałam –
Mam dzisiaj po prostu dużo pracy, nowa sprawa. Chciałbym się na tym trochę
skupić.
- Czyli jak zawsze. – poprawiłam mu kołnierzyk – Jesteś
gotowy.
- Gniewasz się? – przyjrzał mi się dokładnie na co
westchnęłam
- Po prostu tęsknie za tobą. Czasem zachowujesz się dziwnie.
– zauważyłam spokojnie – Jesteś nieobecny, dużo pracujesz. Wiem, że to przeze
mnie się tu przeprowadziliśmy. – westchnęłam poprawiając sobie kołdrę – Tak jak
mówiłam, jestem ci za to wdzięczna. Jednak… czasem się boje. Czy to była dobra
decyzja… czy przeprowadzka do Bath nie jest pomyłką.
- Dlaczego tak uważasz? Fakt zdziwiło mnie to, że rzuciłaś
pracę zanim ze mną porozmawiałaś na ten temat, jednak to była dobra decyzja.
Doskonale wiesz jakim wtedy byliśmy małżeństwem.
- Wiem, jednak… czy musieliśmy przeprowadzić się do Bath?
Czy to dobry pomysł był? W końcu mogliśmy mieszkać i robić to samo co tutaj, w
Londynie. I tak często tam jeździsz.
- Charlie… - westchnął siadając przodem do mnie – Owszem
mogliśmy zostać w Londynie, ja dalej bym pracował dla jednej z większych firm
prawniczych, ty za to byś miała swoją firmę, jednak szybko by się to zmieniło.
– zauważył na co mu się dokładnie przyjrzałam – Jesteś świetnym architektem, i
nie wierzę, że byłabyś w stanie pracować w domu w wielkim mieście, gdzie każda
firma by chciała mieć cię w swoich szeregach. Nic by się nie zmieniło… tutaj
mamy w końcu spokój.
- Jednak wszyscy są w Londynie, za którym tęsknisz. Stąd te
wypady do stolicy, a to jakiś koncert z kolegami, a to zaraz coś związanego z
pracą. Ciebie aż korci, aby jechać… to ja zostaje w Bath.
- Bo chcesz. Uwielbiasz to miejsce. – zauważył – Zresztą
możesz też sama pojechać do Londynu. Do rodziców, przyjaciół. Sara zapewne
oszaleje z radości jak się będzie mogła z tobą spotkać.
- Yhym… - westchnęłam na co zaraz podniósł moją twarz za
podbródek – Po prostu tęsknie za tobą. Za Seanem, który porwał mnie na
Prowansję, aby tylko się oświadczyć. Ale uciekaj, spóźnisz się i przez to
będziesz znowu siedzieć do bardzo późna. – poprawiłam się na co pokiwał głową –
Rozumiem, że mam na ciebie nie czekać?
- Postaram się, ale nie obiecuję.
Uśmiechnęłam się jedynie delikatnie i widziałam, że Sean
chciał coś powiedzieć, ale jednak spuścił głowę i rzucił, ze ucieka. Dał mi
buziaka w czoło i już go nie było w sypialni. Westchnęłam tylko i postanowiłam
się w końcu ubrać i wróciłam po prostu do pracy. Nie miałam ochoty sprzątać,
ścielić łóżka. Wyrzuciłam jedynie zużytą prezerwatywę i zaraz zamknęłam się z kubkiem herbaty w
gabinecie. Siedziałam tak do późnego wieczora i było tak jak myślałam. Nie
miałam co czekać na Seana. Zamknęłam jedynie dom i poszłam spać. Na drugi dzień
jak tylko się przebudziłam zobaczyłam, że jestem sama w łóżku. Westchnęłam
tylko, bo tego się nie spodziewałam. Zerknęłam tylko na zegarek i już
wiedziałam, dlaczego jestem sama. Sean od dawna był w kancelarii, a ja za to
nie miałam ochoty nawet wychodzić dziś z łóżka. Miał w sumie rację, ostatnio
zamykałam się w domu, dlatego złapałam za telefon i szukałam w kontaktach do
kogo mogłabym zadzwonić. W końcu jednak wybrałam numer do mojej mamy, dawno u
nich nie byłam, jednak oni wyjeżdżali w ten weekend na wakacje do Hiszpanii.
Życzyłam im tylko miłych wakacji i w końcu postanowiłam wstać z łóżka. Zjadłam
śniadanie, wzięłam prysznic i postanowiłam iść na spacer, jak zawsze było sporo
turystów, jednak to mi nie przeszkadzało. Spacerowałam po prostu między
uliczkami, aż w końcu usiadłam w jednej kawiarni na kawę. Usłyszałam swój
telefon, więc zaraz go wyciągnęłam z torby i zobaczyłam, że to Sara. Uśmiech od
razu pojawił się na moich ustach i szybko odebrałam połączenie.
- Kochana! Zostałaś ciocią drugiego chłopca. – zaśmiała się
więc i mi nie pozostało nic innego jak się szeroko uśmiechnąć – I przy okazji
Paul tęskni za swoją ukochaną ciocią, która mu na wiele pozwala.
- Wcale mu nie pozwalam. – zaczęłam się bronić – Po prostu
oboje lubimy się dobrze bawić.
- Wiem, wiem. Odwiedziłabyś nas, chyba, ze jesteś
zapracowana.
- Właściwie to mam teraz wolne. I chętnie się wyrwę z domu.
- Widzę, że nie tylko mój mąż jest zapracowany. – westchnęła
– W takim razie zapraszam do Londynu. Zrobimy sobie babski dzień, zakupy, może
kosmetyczka. Co ty na to?
- Chętnie. – uśmiechnęłam się – Daj znać kiedy a wsiądę w
pociąg.
Umówiłam się z Sarą na jutro, więc zaraz w sumie się
zebrałam i wróciłam do domu. Wyciągnęłam z garderoby torbę i zaczęłam się
pakować. Sara zaproponowała mi nocleg, abym nie musiała się szwendać po nocy.
Zawsze, od kiedy pamiętam o mnie dbała. Nawet jak byłyśmy w szkole, zawsze mnie
zatrzymywała w domu i w taki o to sposób częściej nocowałam u niej niż u
siebie. byłyśmy jak dwie papużki, ciężko było nas rozłączyć. Zawsze razem, na
dobre i na złe. Do tej pory pamiętam jak narzekała mi na najlepszego
przyjaciela Toma. Nawet mnie przed nim ostrzegała – pod żadnym pozorem, nie daj
się nabrać na jego słodkie oczka. Wtedy się z niej śmiałam, jednak teraz. Choć
mnie przestrzegała, zrobiłam i tak po swojemu. Spojrzałam z uśmiechem na nasze
zdjęcie, które stało na komodzie. Byliśmy wtedy na początku naszego związku i
jeszcze nie wiedzieliśmy ile zmian zajdzie. Choć nie chciałam mówić tego na
głos… zastanawiałam się czasem czy Sean jednak nie żałuje, ze przenieśliśmy się
do Bath.