środa, 29 maja 2019

2. Kochanie, ja nie o takim lunchu mówiłem.

Kolejny ciężki tydzień.  Projektowałam właśnie jednej parze sypialnie kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, zdziwiona bo raczej w porze lunchu nikogo się nie spodziewałam, wyszłam tej osobie naprzeciw. Zdziwienie było jeszcze większe kiedy zobaczyłam Seana z uśmiechem. Jego zdecydowanie się nie spodziewałam, zwłaszcza, że jakby nigdy nic podszedł do mnie i namiętnie pocałował.

- Kochanie a ciebie co naszło i co najważniejsze co tu robisz? – zaśmiałam się łapiąc go za poły marynarki
- Przyjechałem na lunch. Mam trochę więcej czasu więc postanowiłem zrobić ci niespodziankę?
- Tyle tylko, że ja nie mam nic przygotowane na lunch. Zajadam marchewki pracując. – westchnęłam
- Kochanie, ja nie o takim lunchu mówiłem.

Nim się obejrzałam to już wisiałam w powietrzu, więc objęłam go nogami w pasie ze śmiechem. Choć nie wiedziałam co go naszło to jednak bardzo mi się podobała ta przerwa na lunch. Leżałam na łóżku i przyglądałam się jak Sean się ponownie ubiera do pracy. Wszystko zakładał powoli, choć nie rozumiałam po co. I tak koszula się pogięła, kiedy szybko ją ściągaliśmy i rzucił ją w kąt pokoju. Na moich ustach widniał uśmieszek i delikatnie skubałam kołdrę.

- Dziś wrócę trochę później.
- Więc to o to chodziło. – westchnęłam
- Nie, nie jestem taki. – zaśmiał się – Miałem ochotę. Ostatnio wieczorami nie mieliśmy czasu, więc postanowiłem przyjść w południe. – usiadł na łóżku z krawatem więc za niego złapałam i powoli mu zawiązywałam – Mam dzisiaj po prostu dużo pracy, nowa sprawa. Chciałbym się na tym trochę skupić.
- Czyli jak zawsze. – poprawiłam mu kołnierzyk – Jesteś gotowy.
- Gniewasz się? – przyjrzał mi się dokładnie na co westchnęłam
- Po prostu tęsknie za tobą. Czasem zachowujesz się dziwnie. – zauważyłam spokojnie – Jesteś nieobecny, dużo pracujesz. Wiem, że to przeze mnie się tu przeprowadziliśmy. – westchnęłam poprawiając sobie kołdrę – Tak jak mówiłam, jestem ci za to wdzięczna. Jednak… czasem się boje. Czy to była dobra decyzja… czy przeprowadzka do Bath nie jest pomyłką.
- Dlaczego tak uważasz? Fakt zdziwiło mnie to, że rzuciłaś pracę zanim ze mną porozmawiałaś na ten temat, jednak to była dobra decyzja. Doskonale wiesz jakim wtedy byliśmy małżeństwem.
- Wiem, jednak… czy musieliśmy przeprowadzić się do Bath? Czy to dobry pomysł był? W końcu mogliśmy mieszkać i robić to samo co tutaj, w Londynie. I tak często tam jeździsz.
- Charlie… - westchnął siadając przodem do mnie – Owszem mogliśmy zostać w Londynie, ja dalej bym pracował dla jednej z większych firm prawniczych, ty za to byś miała swoją firmę, jednak szybko by się to zmieniło. – zauważył na co mu się dokładnie przyjrzałam – Jesteś świetnym architektem, i nie wierzę, że byłabyś w stanie pracować w domu w wielkim mieście, gdzie każda firma by chciała mieć cię w swoich szeregach. Nic by się nie zmieniło… tutaj mamy w końcu spokój.
- Jednak wszyscy są w Londynie, za którym tęsknisz. Stąd te wypady do stolicy, a to jakiś koncert z kolegami, a to zaraz coś związanego z pracą. Ciebie aż korci, aby jechać… to ja zostaje w Bath.
- Bo chcesz. Uwielbiasz to miejsce. – zauważył – Zresztą możesz też sama pojechać do Londynu. Do rodziców, przyjaciół. Sara zapewne oszaleje z radości jak się będzie mogła z tobą spotkać.
- Yhym… - westchnęłam na co zaraz podniósł moją twarz za podbródek – Po prostu tęsknie za tobą. Za Seanem, który porwał mnie na Prowansję, aby tylko się oświadczyć. Ale uciekaj, spóźnisz się i przez to będziesz znowu siedzieć do bardzo późna. – poprawiłam się na co pokiwał głową – Rozumiem, że mam na ciebie nie czekać?
- Postaram się, ale nie obiecuję.

Uśmiechnęłam się jedynie delikatnie i widziałam, że Sean chciał coś powiedzieć, ale jednak spuścił głowę i rzucił, ze ucieka. Dał mi buziaka w czoło i już go nie było w sypialni. Westchnęłam tylko i postanowiłam się w końcu ubrać i wróciłam po prostu do pracy. Nie miałam ochoty sprzątać, ścielić łóżka. Wyrzuciłam jedynie zużytą prezerwatywę  i zaraz zamknęłam się z kubkiem herbaty w gabinecie. Siedziałam tak do późnego wieczora i było tak jak myślałam. Nie miałam co czekać na Seana. Zamknęłam jedynie dom i poszłam spać. Na drugi dzień jak tylko się przebudziłam zobaczyłam, że jestem sama w łóżku. Westchnęłam tylko, bo tego się nie spodziewałam. Zerknęłam tylko na zegarek i już wiedziałam, dlaczego jestem sama. Sean od dawna był w kancelarii, a ja za to nie miałam ochoty nawet wychodzić dziś z łóżka. Miał w sumie rację, ostatnio zamykałam się w domu, dlatego złapałam za telefon i szukałam w kontaktach do kogo mogłabym zadzwonić. W końcu jednak wybrałam numer do mojej mamy, dawno u nich nie byłam, jednak oni wyjeżdżali w ten weekend na wakacje do Hiszpanii. Życzyłam im tylko miłych wakacji i w końcu postanowiłam wstać z łóżka. Zjadłam śniadanie, wzięłam prysznic i postanowiłam iść na spacer, jak zawsze było sporo turystów, jednak to mi nie przeszkadzało. Spacerowałam po prostu między uliczkami, aż w końcu usiadłam w jednej kawiarni na kawę. Usłyszałam swój telefon, więc zaraz go wyciągnęłam z torby i zobaczyłam, że to Sara. Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach i szybko odebrałam połączenie.

- Kochana! Zostałaś ciocią drugiego chłopca. – zaśmiała się więc i mi nie pozostało nic innego jak się szeroko uśmiechnąć – I przy okazji Paul tęskni za swoją ukochaną ciocią, która mu na wiele pozwala.
- Wcale mu nie pozwalam. – zaczęłam się bronić – Po prostu oboje lubimy się dobrze bawić.
- Wiem, wiem. Odwiedziłabyś nas, chyba, ze jesteś zapracowana.
- Właściwie to mam teraz wolne. I chętnie się wyrwę z domu.
- Widzę, że nie tylko mój mąż jest zapracowany. – westchnęła – W takim razie zapraszam do Londynu. Zrobimy sobie babski dzień, zakupy, może kosmetyczka. Co ty na to?
- Chętnie. – uśmiechnęłam się – Daj znać kiedy a wsiądę w pociąg.


Umówiłam się z Sarą na jutro, więc zaraz w sumie się zebrałam i wróciłam do domu. Wyciągnęłam z garderoby torbę i zaczęłam się pakować. Sara zaproponowała mi nocleg, abym nie musiała się szwendać po nocy. Zawsze, od kiedy pamiętam o mnie dbała. Nawet jak byłyśmy w szkole, zawsze mnie zatrzymywała w domu i w taki o to sposób częściej nocowałam u niej niż u siebie. byłyśmy jak dwie papużki, ciężko było nas rozłączyć. Zawsze razem, na dobre i na złe. Do tej pory pamiętam jak narzekała mi na najlepszego przyjaciela Toma. Nawet mnie przed nim ostrzegała – pod żadnym pozorem, nie daj się nabrać na jego słodkie oczka. Wtedy się z niej śmiałam, jednak teraz. Choć mnie przestrzegała, zrobiłam i tak po swojemu. Spojrzałam z uśmiechem na nasze zdjęcie, które stało na komodzie. Byliśmy wtedy na początku naszego związku i jeszcze nie wiedzieliśmy ile zmian zajdzie. Choć nie chciałam mówić tego na głos… zastanawiałam się czasem czy Sean jednak nie żałuje, ze przenieśliśmy się do Bath. 

sobota, 25 maja 2019

1. Uważasz, że zakupy to idealna randka?

Powrót do rzeczywistości. Na chwilę obecną miałam bardzo dużo pracy, aż trzy projekty do zrobienia, a do tego dom potrzebował porządnego sprzątania. Jeszcze Sean sam miał sporo pracy, wracał do domu przemęczony i nie mówił o niczym innym jak o tym, że w weekend się w końcu wyśpi i odpocznie. Był już zresztą piątek, od rana byłam sama w domu. Sean pojechał do pracy dziś wcześniej, ale nie ma się co dziwić, w końcu czekała na niego rozprawa. Rano sama wszystko przygotowałam, nastawiłam pranie, a do tego skończyłam ostatni projekt i wzięłam się za gruntowne porządki. Zostały jedynie zakupy, ale tym już zajmie się Sean. W końcu ja swój samochód musiałabym najpierw zatankować, a jakoś nie bardzo chciało mi się jechać. Nucąc pod nosem piosenkę, która leciało w radiu przygotowywałam obiad, aż w pewnym momencie poczułam dłonie na swoich biodrach na co delikatnie podskoczyłam. Ale uspokoiłam się jak tylko zobaczyłam, że to Sean. Jak zawsze miał rozwiązany krawat i wyciągniętą koszulę. Jedynie zaśmiałam się na ten widok, nic a nic się nie zmieniło przez te kilka lat. Oparł swoją brodę o moje ramię i o dziwo stał tak z przymkniętymi oczami, czym mnie zdziwił.

- Wszystko gra? – pogłaskałam go po dłoni na co westchnął – Przegrałeś?
- Wygrałem, choć dostali tylko rok. – szepnął – To dobrze, że ich skazali, jednak… biedna dziewczyna. Zaufała nie temu chłopakowi co trzeba i przez to do tej pory do siebie dochodzi psychicznie. Niestety od Internetu nie można uciec.
- Chociaż usunęli ten film? – spojrzałam na niego
- Usunęli, ale zaraz pojawiło się to gdzie indziej. Seks się sprzedaje i rozprzestrzenia szybciej niż o tym pomyślisz.
- Faktycznie przykra sprawa. Ale ważne, że będę musieli odbyć jakąkolwiek karę. Może to jednak czegoś ich nauczy.
- Może. To co się teraz dzieje w tych szkołach to jakiś koszmar. – westchnął i dał mi buziaka w kark – Zrobiłaś pranie?
- Owszem, dziś sporo rzeczy zrobiłam, abyś w ten weekend mógł odpocząć. Choć nie ominie cię wizyta w supermarkecie, dość sporo musisz kupić.
- Ja? Nie pojedziesz ze mną? – zdziwiony na mnie spojrzał i zaraz nalał sobie wody do szklanki, więc tym razem ja stałam zdziwiona – Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.
- Uważasz, że zakupy to idealna randka? – zaśmiałam się mieszając makaron – Starzejesz się chyba. Ale to prawda, dawno nigdzie nie wyszliśmy. Jednak wiesz jak to jest, praca.
- W takim razie jutro gdzieś wyjdziemy. Jak już wszystko jest zrobione w domu, to mamy w końcu wolny wieczór. Mam nadzieję, że ty nie zaszyjesz się w swoim gabinecie.
- Jestem wolna przez cały weekend i bardzo mnie cieszy, że ty również. – uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił lekko – Idź się przebierz. Wyglądasz cholernie dobrze w garniturach, jednak nie chcę, abyś pobrudził czegokolwiek.

Sean jedynie dał mi całusa i sam uciekł na górę, w tym czasie zdążyłam dokończyć obiad i nam wszystko nałożyć, a do tego nalałam wina do kieliszków. Sean wrócił z góry przebrany w dresy i widziałam, że wziął również szybki prysznic, więc jeszcze z mokrymi włosami usiadł do obiadu. Musiałam przyznać, ze miło było spędzić tak z nim wieczór, od jakiegoś czasu niestety jadaliśmy osobno. Albo on pracował, albo ja. I przez to też się trochę mijaliśmy. Z resztą wina przenieśliśmy się do salonu, gdzie włączyłam kominek i od razu z kocem przytuliłam się do Seana. Jak to zawsze bywa, to on miał władzę i dlatego wybrał jakiś film. Delikatnie głaskał mnie po ramieniu na co sama zmrużyłam oczy i delektowałam się chwilą relaksu. W sumie długo nie wytrzymałam, dałam mu tylko całusa w kark i poszłam spać.
Przebudziłam się nad ranem jako pierwsza, i nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Pogoda nie rozpieszczała, od razu usłyszałam jak krople deszczu odbijają się od parapetu. Wtuliłam się jedynie w poduszkę i przyglądałam mężowi, spał spokojnie na boku obejmując mnie w pasie jedną ręką. Pogłaskałam go po policzku na co usłyszałam pomruk za którym tak bardzo tęskniłam. Uśmiechnęłam się delikatnie i właściwie to miałam zaproponować, abyśmy dzisiejszy dzień spędzili w łóżku, zamknięci w naszej sypialni. Sean jednak się przebudził, kładąc na plecach i przetarł zaspaną twarz. Mruknął tylko ciche dzień dobry i otworzył dopiero swoje zaspane oczy.

- Zobaczymy czy będzie dziś taki dobry. Za oknem mamy ulewę. – szepnęłam na co tylko westchnął – Zawsze też możemy zostać w łóżku. I tak w domu jest chłodno w takie dni. – pogłaskałam go po klatce piersiowej na co zdziwiony na mnie spojrzał
- Mieliśmy jechać na zakupy, a do tego gdzieś wyjść. – zauważył siadając – Nie zamykaj się w domu.
- Nie zamykam. – westchnęłam i sama usiadłam na łóżku łapiąc za szlafrok – Po prostu chciałam zmienić plany, to wszystko. Kawy?
- Nawet dwie. – westchnął i wtulił się w poduszkę

Tylko założyłam szlafrok na siebie i pokiwałam głową. Jak zawsze zeszłam na dół i od razu włączyłam ekspres, aby zrobić nam kawy. Przy okazji włączając radio w którym leciały wiadomości. Zastanawiałam się w co się ubrać, i gdzie są moje kalosze. Usłyszałam dźwięk ekspresu, więc tylko wyciągnęłam nasze kubki i nalałam do nich kawy. Byłam ciekawa czy Sean zejdzie na dół, czy też będę musiała go zawołać. Poszłam jednak do toalety na dole i jak tylko wróciłam usłyszałam kroki mojego męża na schodach. Zawiązałam mocniej szlafrok i nasypałam sobie do miski płatki, na co widziałam zdziwiony wzrok Seana.

- Myślałem, że zjemy coś na śniadanie.
- Nie jestem głodna. – wzruszyłam ramionami – Zjem tylko coś lekkiego. – uśmiechnęłam się – Ostatnio niestety przytyłam i chyba będę musiała wrócić do spacerów.
- Nie lepiej na siłownie, albo jogę? Tam przynajmniej nie masz wymówki jak za oknem będzie taka pogoda jak dzisiaj. – zauważył wyciągając bajgle – Nie chcesz jednego?

Pokiwałam jedynie, że nie i poszłam na górę wziąć prysznic. Znałam Seana doskonale i wiedziałam, że woli robić zakupy rano, wtedy nie ma zbyt wielu osób. Gotowa zeszłam na dół i sprawdzałam torebkę. Ja byłam gotowa, teraz musiałam poczekać na Seana, który o dziwo wyszykował się dziś dość szybko i pojechaliśmy do supermarketu. Niestety trochę ludzi było, ale jeszcze nie było tragicznie. Podawałam wszystko Seanowi, który skanował produkty i je pakował, a sama chodziłam z nosem w kartce. W pewnym momencie jednak miałam ochotę na coś słodkiego, dlatego podeszłam do lodówek gdzie były wszystkie ciasta i nie miałam pomysłu. Zostałam szturchnięta, więc tylko uśmiechnęłam się delikatnie do dziewczyny, zresztą to nie była jej wina. Jej chłopak bardzo jej przeszkadzał w robieniu zakupów. Jak tylko od nich odeszłam zaraz widziałam jak skradł jej całusa.

- To wszystko? – usłyszałam więc się ocknęłam i pokiwałam głową, że tak – No to w drogę. Zresztą myślałaś gdzie dzisiaj wyjdziemy?
- Myślałam, że to ty zaprosiłeś mnie na randkę. Więc chyba ty powinieneś mieć jakiś pomysł nie?
- Cóż, myślałem nad tym. Moglibyśmy pójść do jakiegoś pubu, ale zapewne tam będzie dzisiaj sporo takich małolatów. – zaśmiał się wskazując na parę, która mnie szturchnęła – Kręgle odpadają bo potrzebujemy pary do gry. A wczoraj na filmie zasnęłaś, więc chyba kino też odpada.
- Małolaty? Wcale nie jesteś od nich starszy o kilkadziesiąt lat. – zaśmiałam się – Fakt nigdy nie okazywałeś mi uczuć w miejscach publicznych. Jednak to nie jest jakaś zbrodnia. I jak dla mnie możemy iść tylko na spacer. – wzruszyłam ramionami – Dawno nie spędzaliśmy razem czasu, więc spacer to dobra myśl, staruszku.
- W takim razie pójdziemy na spacer. A teraz jeszcze gdzieś jedziemy?
- Reszta jest, w tygodniu zrobiłam zakupy w drogerii.
- I to właśnie uwielbiam. – zaśmiał się – Wszystko zawsze robisz wcześniej.

Nic nie powiedziałam tylko zapłaciłam za nasze zakupy i ruszyliśmy do samochodu, w którym o dziwo dostałam całusa na co zdziwiona zamruczałam. Drobna pieszczota, a jednak sprawiła mi radość, Sean odsunął się ode mnie więc spojrzałam na niego.

- Abyś nie myślała, ze całowanie uważam za coś niesmacznego.
- Nie uważam tak, po prostu wiem, że nie przepadasz za publicznym okazywaniem sobie uczuć. I to rozumiem. Gdybym nie akceptowała twoich poglądów, nie mogłabym być twoją żoną. – zaśmiałam się

- No tak. Zresztą to dla ciebie je trochę zmodyfikowałem. – puścił mi oczko na co się delikatnie uśmiechnęłam – Nie zapominaj o tym. 

&&&

ha mamy pierwszy i prawda jest taka... że nie do końca jeszcze ogarnęłam co dla nich szykuje :D spontan jakich mało ostatnio u mnie w opowiadaniach było, więc zobaczymy co będzie dalej :D czy happy end, czy w końcu jakaś historia bez szczęśliwego zakończenia? Kto wie xd 

sobota, 18 maja 2019

Prolog.

2013

- Śluby, nie uważasz, że taka szopka to już przesada? - odezwał się wysoki brunet stając obok brunetki ubranej w szarą sukienkę
- Dlaczego zaraz szopka? Może to właśnie spełnienie marzeń dla panny młodej? - dokładnie się przyjrzała chłopakowi i od razu go poznała
- Osobiście wolałbym za te pieniądze gdzieś wyjechać. Zresztą to tylko papierek, do niczego nie jest potrzebny.
- Współczuję twojej partnerce takiego podejścia. - zaśmiała się - I lepiej nie mów tego głośno przy Sarze. To w końcu jej wielki dzień.
- Partnerki brak. Nie bez powodu siedzimy oboje przy stoliku dla singli. Sean. - wyciągnął w jej kierunku dłoń
- Charlie. - delikatnie uścisnęła jego dłoń i widziała pytający wzrok - Mój tato chciał bardzo dać imię po swoim ukochanym dziadku swojemu dziecko. Urodziłam im się ja i dlatego mam na imię Charlie. Dowcipny jest. – westchnęła
- Raczej oryginalny. - uśmiechnął się do niej co lekko odwzajemniła

2015

- Ogłaszam was mężem i żoną. Sean, możesz pocałować już Charlie.
- Nareszcie! - zaśmiał się i mocno objął żonę w pasie - Kocham cię Charlie, i będę cię kochać do końca świata. - szepnął jej do ucha na co zobaczył szeroki uśmiech z błyszczącymi oczami, które cały czas go czarowały

2017

- Boże Charlie! Mam dość! - krzyknął stojąc na przeciwko żony w salonie - Mam dość naszych kłótni, mam dość tego, że w ogóle cię nie widuje, że siedzisz w salonie prawie całą dobę. Nic tylko rysunki tu, rysunki tam. Nie pisałem się na to!
- To co mam zrobić?! To moja praca! I czepiasz się mnie, a sam nie jesteś lepszy! Kiedy ostatnio wróciłeś na kolację?! Nic tylko jesz na mieście i kto wie co jeszcze robisz!
- Nie zdradziłem cię jeśli się o to martwisz! O dziwo seks wychodzi nam idealnie! Ale nie tylko to się liczy! Musisz coś zmienić bo inaczej jesteśmy najgorszą wersją siebie. Stać nas na to, abyś nie musiała pracować dla wielkiej firmy. Spokojnie utrzymamy się z mojej pensji.
- Utrzymujemy się na takim poziomie bo oboje pracujemy dla wielkich firm. I proszę cię nie krzycz na mnie. - szepnęła na co wziął głębszy wdech
- Charlie. Musimy coś wymyślić.

2019, Bath

Słońce świeciło od rana, więc zapowiadała się piękna pogoda. Choć ja nie bardzo miałam ochotę wstać. Dziś umówiłam się z Sarą, która aż promieniała w drugiej ciąży. Usłyszałam szum wody, więc jak widać Sean wstał wcześniej i poszedł pod prysznic. Przeciągnęłam się tylko i łapiąc za szlafrok zeszłam na dół, aby zaparzyć nam kawy. Słuchałam wiadomości w radiu, aż poczułam dłonie męża na biodrach.

- Witam mruczku. - zaśmiał się dając mi buziaka w policzek - Wczoraj ci się coś śniło? Przez pół nocy się wierciłaś, a później mruczałaś co chwilę jak tylko się we mnie wtuliłaś.
- Nie pamiętam. Ale ty tak wcześnie na nogach?
- Tak, dziś mam rozprawę i chciałem się jeszcze przygotować. Do tego szef ma dla mnie coś nowego. Mam się z nim spotkać.
- Sean... – westchnęłam
- Nie martw się. Obiecałem to dotrzymam obietnicy. W końcu dla ciebie przeprowadziliśmy się z Londynu do Bath. Teraz mamy upragniony spokój.
- I zawsze będę ci za to wdzięczna. - szepnęłam opierając się plecami o niego - Dzisiaj zresztą widzę się z Sara, pamiętasz o tym, żeby mnie odebrać z dworca?
- Ajć. - jęknął - Nie wiem czy dam radę. - westchnął opierając się o wyspę na co zdziwiona spojrzała na niego - Mam dziś zawalony dzień, do tego umówiłem się z chłopakami.
- Sean, od tygodnia wiedziałeś o tym, że dziś jadę do Londynu. Umówiliśmy się, że pojadę na dworzec sama, ale mnie odbierzesz.
- Wiem i przepraszam. Ale wypadło tak.

Westchnęłam tylko, ale nie chciałam się kłócić. Zresztą długo z Seanem nie pobyłam. Zaraz się ze mną pożegnał i uciekł do pracy, na co sama poszłam się wyszykować na spotkanie z przyjaciółką. Od kiedy rzuciłam pracę w wielkiej firmie, postanowiłam założyć własną i dlatego mogłam pracować z domu, wtedy kiedy chciałam. To zdecydowanie poprawiło nasze stosunki, Sean sam ucieszył się na moją decyzję i do tego sam rzucił swoją, dobrze płatną pracę w wielkiej firmie i przenieśliśmy się z Londynu do Bath. Gdzie o dziwo wiedliśmy spokojne życie, choć ostatnio zastanawiałam się nad tym wszystkim. Do czego nasze małżeństwo zmierza. Gotowa ruszyłam w drogę do Londynu, gdzie i tak w drodze trochę pracowałam. Oczywiście Sarah czekała na mnie już na dworcu i od razu mocno przytuliła.

- kochana! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam. Od kiedy mieszkacie w Bath tak rzadko się widujemy.
-My tak, nie nasi panowie. Ci dopiero często się widzą. - zaśmiałam się na co zdziwiona na mnie spojrzała - A nie? Ostatnio przecież byli razem na koncercie.
- Charlie... Sean nie widział się z Tomem od jakichś dwóch miesięcy. Nawet ostatnio o tym rozmawialiśmy.
- Ah to musiało mi się widocznie coś pomylić. - machnęłam ręką - On ma tylu kolegów w pracy, że czasem sama nie ogarniam tego. Dzisiaj zresztą też z nimi wychodzi wieczorem.
- Możliwe. - spojrzała na mnie uważnie - Wszystko między wami gra?
- Tak. Choć... - westchnęłam na co wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy w kierunku naszej ulubionej kawiarnii - Czegoś mi brak. Jest świetnie, oboje mamy spokój, jednak...
- Jesteście małżeństwem od kilku lat. Może to właśnie ten moment, kiedy w waszym życiu pojawia się dziecko?
- Tylko, że nie wiem jaka jest nasza przyszłość. Znaczy się...
- Nie rozmawialiście o tym? O dziecku?
-  Z Seanem? - zaśmiałam się - Nasza pierwsza rozmowa była o tym, że on nie lubi ślubów.
- Owszem, ale po roku ci się oświadczył i zrobił to w najbardziej romantyczny sposób na świecie! - zaśmiała się - Tym razem musisz ty zacząć rozmowę. Wiesz jak to jest z mężczyznami. - zaśmiała się głaszcząc po widocznym już brzuszku


&&&

Mamy nowe opowiadanie... nowa historia... Charlie i Seana... akcja dzieje się jak widać w Bath, w Anglii i będzie to historia pisana na bierząco więc trzymać kciuki!:) obym to skończyła i nie straciła weny.